10.01.2014

#3 Pierwszy raz widziałam jak ktoś go tak zgasił.


Weszłam rano do kuchni w celu spożycia śniadania. Przy stole siedziała matka, piła kawę i czytała gazetę. Miała na sobie dresowe spodnie i starą koszulkę taty. Blond włosy związała w niechlujny kucyk. Nie miała makijażu. Przed odejściem taty, od samego rana była porządnie ubrana, umalowana i zazwyczaj uczesana w kok. Przemieszczała się żwawo po kuchni, robiła nam śniadanie i rozmawiała z ojcem, o tym jak będzie wyglądał ich dzień. 
Nie odezwałam się do niej. Wyjęłam z szafki miseczkę, nasypałam do niej płatków i zalałam je mlekiem. Wzięłam łyżkę, oparłam się tyłkiem o blat i zaczęłam jeść. 
- Cześć mamo. - do kuchni wszedł jeszcze zaspany Josh. Był już ubrany w jeansy i sweter, ale włosów chyba jeszcze nie zdążył ogarnąć. Na czubku głowy i z tyłu sterczały pojedyncze ciemne kosmyki.  - Cześć Al.  -zwrócił się do mnie i podszedł do lodówki. Wyjął składniki na śniadanie i zaczął robić sobie kanapki.- Co czytasz?  -spojrzał na rodzicielkę, smarując chleb masłem.
- Szukam pracy. - oznajmiła, nie podnosząc wzroku znad gazety.
Wpakowałam sobie właśnie łyżkę płatków do buzi i prawie je wyplułam, gdy to usłyszałam. Przełknęłam jedzenie i wbiłam w nią zdziwiony wzrok.
- Pracy? - zapytał równie zaskoczony Josh.- Chcesz pracować? 
- Potrzebuje pieniędzy.  - popatrzyła na syna i wróciła do wertowania gazety.
- Przecież ojciec przelewa nam pieniądze na dom i jedzenie.- w końcu się odezwałam i odstawiłam pustą miseczkę do zlewu.
- Muszę zarobić trochę dla siebie. - napiła sie kawy z kubka. 
- Co chcesz zrobić? - brat usiadł przy stole obok niej, a talerz z gotowymi kanapkami postawił przed sobą. 
- To nie wasza sprawa.- zakończyła rozmowę, a ja wyszłam szybko z kuchni.
                                                      ***
 Opuściliśmy budynek szkoły, a następnie przez bramę wyszliśmy z jego terenu. Skręciliśmy w prawo i jak najszybciej oddaliliśmy się od liceum. Nie mieliśmy zamiaru dać się złapać. Tak jak wczoraj się umówiliśmy, po drugiej lekcji poszliśmy na wagary. Na chemii jak zwykle by pytała, a mnie jakoś nie śni się kolejna jedynka. Będąc w gimnazjum byłam całkiem dobra z tego przedmiotu. Gdy przyszłam do liceum i poznałam nowych ludzi, przestałam się przejmować nauką. Może czasem coś odrobię, czy przeczytam, ale zazwyczaj nie mam na to czasu. Jest za dużo lepszych rzeczy, aby akurat swój czas poświęcać na naukę.
- Gdzie idziemy Rayan? - zapytał się kumpla Ed.
- Mój znajomy ma tu niedaleko salon. - oznajmił chłopak. Skręciliśmy w uliczkę. Ray szedł pierwszy, za nim Tom i Eddie, a ja tak jakoś na końcu. Sama nie wiem czemu, ale w porównaniu z wczorajszym dniem nie chciało mi się iść równo z nimi. 
- Salon? - odezwał się Tom, którego jak zwykle przez dziwny akcent trudno było zrozumieć. W szczególności gdy gada szybko.
- Ale ty tępy jednak jesteś. - zaśmiał się Ray, a Eddie mu wtórował. - Raczej do kosmetycznego bym was nie zabrał. - śmiał się dalej z kumpla.
- No przecież jest wiele innych, niż kosmetyczny. - żachnął się Tom, lecz po chwili również zaśmiał ze swojej głupoty.
Odłączyłam się na chwilę od nich i zaczęłam myśleć o mojej matce. O co może jej chodzić z tymi pieniędzmi? Może chce gdzieś wyjechać. Albo kupić coś...hmm...drogiego. Może samochód? Ale po co on jej? Przecież nawet nie ma prawka. A może ma jakieś długi. Choć raczej jakby miała to by wymyśliła jakieś kłamstwo dla ojca i wyciągnęła potrzebne pieniądze. Po jaką cholerę jej kasa? Siedzi tylko w domu i nic nie robi. Po odejściu taty, rzuciła robotę bo poczuła, że musi się nami zająć. Myślała, że rozwód to dla nas jakaś trauma. A to właśnie my musieliśmy się nią zajmować. Na początku to jedynie leżała u siebie w sypialni i spała, albo płakała i użalała się nad sobą. Staraliśmy się jej pomóc z Joshem. Zdarzyło się nawet, że musieliśmy dzwonić do ojca, aby coś z nią zrobił. Raz, czy dwa przyjechał. Potem jego nowa dziewczyna się zdenerwowała i kazała mu wybrać. Wybrał ją i nie dziwie mu się. Kto by wolał jakąś zdesperowaną histeryczkę, od ułożonej i dającej szczęście kobiety?
Tak bardzo się zamyśliłam, że nie zauważyłam jak chłopaki zatrzymali się i wpadłam na Toma. Otrząsnęłam się z myśli i zrobiłam krok w tył.
- Sorry Tom. - mruknęłam. 
- Nic się nie stało. - wyszczerzył się do mnie.- Nad czym tak myślałaś?
- Nad niczym. - szybko odpowiedziałam. 
Weszliśmy do budynku, który okazał się salonem tatuażu. Na czarnych ścianach widniały zdjęcia i plakaty rockowych zespołów, oraz wytatuowanych ludzi. Pod ścianą, były trzy miejsca pracy dla tatuażystów. Zaraz obok stała kanapa i stolik, na którym leżały jakieś albumy. Zapewne wzorniki. Z głośników zawieszonych pod sufitem sączyła się muzyka. Typowy salon tatuażu.  
Koleś, który siedział przy jednym ze stanowisk popatrzył się na nas, a szczególnie na mnie.
- Niepełnoletnich nie przyjmujemy. - oznajmił. 
- My do Jacoba. - wyjaśnił Rayan.
- Nie widziałem was tutaj wcześniej. 
- Jacob to mój znajomy.- dalej próbował Ray. Pracownik mierzył go wzrokiem i chwilę się zastanawiał.
- Nie sądzę. - odparł. - Nie wyglądasz na znajomego szefa. 
- Przekonajmy się. Możesz go zawołać?
- Kogo zawołać? - Do salonu wszedł wysoki mężczyzna. Wyglądał na nie więcej niż 25 lat. Miał ciemne dłuższe włosy sięgające do ramion i lekko zawinięte na końcach. Jego ręce, dłonie i szyję pokrywały tatuaże. Były to przeróżne kolorowe wzory. Miał na sobie ciemne spodnie i szarą koszulkę. Byłam ciekawa, czy może pod nią też całą klatę ma pokrytą tatuażami.
- Cześć stary. - przywitał się z nim Ray i zrobili "męski uścisk".
- Co was do mnie sprowadza? - zapytał Jacob i spojrzał na nas. Oparłam się o ciemną ścianę i patrzyłam na tę scenkę zza Toma i Eddiego. 
- Wagary. - odezwał się Tom.
- Może usiądziecie? -Jacob uśmiechnął się i wskazał na kanapy. Zajęliśmy wygodne siedzenie. Tom, Ed i ja zmieściliśmy sie na kanapie. Rayan usiadł na fotelu. Jacob przystawił sobie stołek, który stał obok jednego ze stanowisk dla pracowników. - Wagary mówicie? I dziewczynę wyciągnęliście z lekcji? - jego wzrok skupił się na mnie. - Jacob jestem. - wyciągnął do mnie rękę, a ja ją uścisnęłam.
- Alyss. -uśmiechnęłam się. Tak samo przedstawili się Tom i Eddie, podając mężczyźnie ręce.- Chemia miała być, więc uciekłam z nimi.
- Eee to nie dziwię się. - zaśmiał się. - Ja zawsze miałem zagrożenia z chemii i dwa razy przez ten przedmiot nie zdałem. 
- Masz fajne tatuaże. - zmieniłam temat, patrząc na jego ramiona.
- Też tak sądzę. - uśmiechnął się. - Masz jakiś? 
- Nie. - mruknęłam.
- Ja mam. - pochwalił się Rayan. Uśmiechnęłam się lekko. Wiem, że masz. Widziałam i to nie raz. Za to Tom i Ed chyba nie wiedzieli bo zrobili zdezorientowane miny. - Mogę pokazać. - wstał i zdjął koszulkę, odsłaniając wyrzeźbiony tors. Na prawym boku widniał tatuaż. Rayan uśmiechał się szeroko, a mnie zaparło dech w piersi. Nie raz widziałam go bez koszulki. Nie raz badałam dokładnie każdą linię jego tatuażu. 
- Załóż tą koszulkę, bo zaraz ja ci pokaże co mam pod swoją. - mina Ray'a zrzedła. Założył górną część garderoby i z powrotem usiadł na skórzanym fotelu. Zaśmiałam się. Pierwszy raz widziałam jak ktoś go tak zgasił, a on mu nie dowalił. 
- Chciałabyś? - Jacob zwrócił się do mnie. Podał mi jeden z albumów. - Może Ci sie coś spodoba. - otworzyłam go i popatrzyłam na wzory.
- Alyss się nie nadaje. - powiedział Eddie. - Nie zrobi sobie dziary. Przeglądałam dalej, kilka nawet przypadło mi do gustu. Na przykład takie piórko, albo krzyżyk , lub taki. Jeżeli mam już mieć tatuaż to nie chce jakieś wielkiego. Mały mi wystarczy. Już widzę jak fajnie będzie wyglądać na mojej skórze. Chciałabym mieć go na karku, albo za uchem. Choć biodro, obojczyk, lub nadgarstek też jest fajnym miejscem na atramentowy rysunek. 
- Masz rację. - westchnęłam teatralnie. - Nie zrobię sobie dziary. - spojrzałam po ich twarzach i odłożyłam na stolik katalog. 
- Jakbyś się zdecydowała to zapraszam. - uśmiechnął się Jacob. 
- Ona i tak jest jeszcze niepełnoletnia. -zwrócił uwagę Tom, a ja zwątpiłam w mój plan. 
- Mi tam wygląda na osiemnaście, albo więcej. - puścił mi oczko Jacob. - Prawda Alyss? 
- Skoro na taką wyglądam. - uśmiechnęłam się cwaniacko do chłopaków i pokazałam im język. 
                                              ***
Około godziny 15 opuściliśmy salon i rozgadani szliśmy w stronę mojego domu. Pół dnia spędziliśmy u Jacoba. Było dużo śmiechu, mężczyzna opowiedział nam kilka akcji z czasów, kiedy chodził do liceum. Dowiedzieliśmy się także, że pierwszy tatuaż zrobił sobie w wieku 15 lat. Zafascynował się tym i codziennie przychodził do salonu, aby patrzeć jak wykonuje się takie "rysunki". Gdy skończył szkołę założył swój własny salon i w ten sposób spełnił swoje największe marzenie. Rok po otwarciu salonu Rayan zrobił sobie u Jacoba tatuaż i od tamtego momentu są dobrymi znajomymi.
- Al idziesz z nami do Toma? - zapytali się mnie chłopaki.
- Nie dziś. - odmówiłam. Chciałam wrócić do domu. Mimo, że ten dzień był bardzo fajny i uwielbiam spędzać czas z chłopakami to nie mogę iść. 
- Jak chcesz. - pożegnaliśmy się przy drodze prowadzącej do mojego domu. 

Wchodząc do chaty, usłyszałam jak mama rozmawia z kimś przez telefon. Zamknęłam za sobą drzwi i już miałam zamiar wejść po schodach na górę, gdy się zatrzymałam. 

- Tak Harry. - powiedziała moja matka.- Będę miała pieniądze i wynajmę ten pokój. - na chwilę zamilkła. Oparłam się plecami o ścianę.- Na bilet też zarobię. Nie, poradzę sobie. - kolejna chwila ciszy. - Dobrze, to do zobaczenia. - zakończyła rozmowę i odłożyła telefon na stół. Jak najszybciej i najciszej weszłam do góry i zamknęłam się w moim pokoju.
Odłożyłam torbę na krzesło i zdjęłam buty. Jezu o co tu chodzi?Najpierw ta praca, pieniądze. Teraz jakiś Harry, pokój, bilet? Co to wszystko do jasnej cholery znaczy? Co ona kombinuje? W co pogrywa?
Myśli kotłowały się w mojej głowie, a ja nie mogłam się skupić. Chciałam wiedzieć co to wszystko znaczy.
Położyłam się na łóżku i ciężko westchnęłam. Musze się jakoś rozluźnić. Fajka? Hmm...bardzo kusząca propozycja, ale nie. Dziś w salonie tatuażu spaliłam już 2 albo 3. Jakoś nie mam ochoty na więcej. Przekręciłam głowę leżącą na poduszce. Na mojej szafce leżał szkicownik. Usiadłam po turecku i sięgnęłam po niego. Otworzyłam na jednej z niewielu pustych stron. Wyjęłam jeszcze pudełeczko z kredkami, ołówkami, węgielkami i pędzelkami. Wzięłam jeden zaostrzony ołówek. Nachyliłam się nad kartką i zaczęłam rysować. Najpierw delikatna kreska tu, dalej trochę mocniejsza. Starałam się odpędzić myśli od matki i tej całej sprawy. Skupiłam się na kreśleniu i cieniowaniu.
Przygryzłam lekko wargę. Sama nie wiem, czemu narysowałam akurat dwa wilki. Byłam zadowolona z mojego rysunku, jak z każdego poprzedniego. Lubię tworzyć takie rzeczy. Wyprostowałam plecy i spojrzałam na zegarek. 20.23. Kurde kiedy miną ten cały czas? Dopiero co było po 15, gdy weszłam do domu. Jak to możliwe, że minęło ponad 5 godzin? Schowałam ołówki do pudełeczka, a je następnie razem ze szkicownikiem włożyłam do szuflady w stoliku nocnym. Wstałam z łóżka, spod poduszki wyjęłam koszulkę do spania, a z szuflady czyste majtki. Poszłam do łazienki. Umyłam dokładnie moje ciało i włosy. Po wyjściu z kabiny prysznicowej wytarłam się dokładnie ręcznikiem. Założyłam majtki i koszulkę. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam rozczesywać mokre kosmyki. Umyłam zęby i wyszłam z łazienki, gasząc za sobą światło. Popatrzyłam się na drzwi od pokoju Josha. Widziałam go ostatnio dziś rano w kuchni. Może wypadałoby z nim porozmawiać? Może on wie co wymyśla matka. Zapukałam do jego drzwi i weszłam do środka. Paliła się tylko lampka. Brat leżał na łóżku ze słuchawkami w uszach i jakąś książką. Zamknęłam drzwi, podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Josh popatrzył na mnie i wyjął słuchawki z uszu.
- Wszystko okej? - zapytał, odkładając książkę na bok.
- Tak. - patrzyłam się na niego.- Co czytasz? - popatrzyłam się na książkę.
- To do szkoły.- mruknął.
- Przylazłam do ciebie, bo matka dziwnie się zachowuje i coś ukrywa.-powiedziałam prosto z mostu i usiadłam po turecku.
- Taa...- podrapał sie po głowie. -Wiesz młoda, może po prostu chce w końcu ogarnąć się do końca i wrócić do starego trybu życia. - pokręciłam głową.
- To chodzi chyba jeszcze o coś innego.- podniósł się do pozycji siedzącej. - Dziś jak weszłam do domu rozmawiała z kimś przez telefon. -uniósł jedną brew.- Nie, nie podsłuchiwałam.- odpowiedziałam, za nim zdążył zapytać.
- Okej. - wzruszył ramionami.- Niech ci będzie.
- Gadała z jakimś Harrym. - przypominałam sobie dokładnie rozmowę.- Mówili o jakimś pokoju i hotelu. O jakiś pieniądzach na bilet. Nie wiem o co chodziło, ale to było dziwne. - popatrzyłam się na brata. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, które mogłam wyczytać.
- Nie wiem o co chodzi. - westchnął.- Może z czasem nam powie...- zastanawiał się na głos. - A jak nie to sami się dowiemy. - uśmiechnęłam się na jego słowa i wstałam z łóżka.
- Jasne. To dobranoc Josh. - wyszłam z jego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Cieszę się, że porozmawiałam z bratem o tym co się dzieje. Przynajmniej wiem, że mogę na niego liczyć jeżeli chodzi o tę dziwną sprawę. 
Weszłam do swojego pokoju. Zgasiłam światło i zagrzebałam się pod cieplutką kołderką. Wtuliłam się w poduszkę i po chwili odpłynęłam... 


Hej, hej, hej.
Dodałam już zakładkę z bohaterami. ;D
Co myślicie o tym rozdziale? Jest dłuższy i to mnie bardzo cieszy, ponieważ postanowiłam sobie, że rozdziały będą długie. ;3
Do następnego. ;)

5 komentarzy:

  1. Jest ok :) rozdział fajny i ciekawy, ale błędy są rażące. jest różnica między choć a chodź. Chodź jest jeśli mówisz to do kogoś a choć jest spojnikiem. "Wyją" a wyjął tez robi różnice. Popracuj nad ortografią ;)
    A tak to jest naprawdę dobrze :)) życzę powodzenia w w pisaniu i dużo weny :*
    Wcześniej byłam |SykesBitch| jak coś ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy człowiek ma z tym problem jak pisze tyle tekstu ... zajebiste... nie przejmuj się... pisz dalej..bo każdy robi błędy w tekście... Inny jest gorszy drugi lepszy. ;)

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę z twego postanowienia :) i fajnie, że dodałaś bohaterów. Rozdział jest bardzo ciekawy i nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajny rozdział i ta tajemnica ich matki mnie intryguje
    Jacob też fajny koleś ;)
    nominowałam cię do Liebster Award, zajrzyj i poczytaj : http://made-foreachother.blogspot.com/
    weeeny i twórz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się robi
    Jestem pod wrażeniem
    Naprawdę świetnie piszesz :)
    Mam prośbę:
    Informuj mnie na moim blogu o nowych rozdziałach na twoim. Najlepiej napisz pod ostatnim postem jaki się pojawił.
    Z góry dziękuję :D
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń