24.01.2014

#7 To nie w mojej naturze.


- Cześć Nathan...
- Co tu robisz?- zapytał jakby przestraszony. Z powrotem się odwrócił i zamknął fortepian. Pośpiesznie zgarnął ze stojaka nuty i schował za sobą.
- Usłyszałam, że ktoś śpiewa i tak jakoś...-mruknęłam. 
- Dużo słyszałaś?- przygryzł wargę.
- Tak trochę.- wzruszyłam ramionami.- Jeżeli mogę zapytać, czemu taka piosenka?
A co cię to Alyss interesuje?-skarciłam siebie w myślach. Chłopak spuścił wzrok.
- A tak jakoś.- patrzył na swoje tenisówki.
- A zdradzisz mi artystę?- dalej naciskałam.- Chciałabym przesłuchać całość.
- Nie mogę Ci powiedzieć.- podniósł wzrok.- Słuchaj muszę już iść.- ruszył w stronę wyjścia, nie zaszczycając mnie więcej spojrzeniem.- Zapomnij o tym co słyszałaś.- wyszedł z pomieszczenia.
Kurde Alyss! Co cię opętało?! Po co się wtrącasz w czyjeś życie? Zajmij się swoim. Zachowałaś się jak kretynka.-krzyczałam na siebie w myślach. 
Rozejrzałam się dokładnie po pomieszczeniu. Nawet nie wiedziałam, że w naszej szkole jest coś na wzór sali muzycznej. Ciekawe po co tyle instrumentów. Przecież w naszej szkole nie ma żadnej orkiestry, ani nic.
Poprawiając torbę na ramieniu, wyszłam z klasy i udałam się od razu tam gdzie powinnam, czyli na stołówkę. Po co ja w ogóle zatrzymałam się pod tymi drzwiami?
Skierowałam do bufetu po posiłek. 
Już z tacką usiadłam na parapecie. Zaraz przybiegła uśmiechnięta Emma.
- Hej, hej.- usiadła naprzeciwko mnie.
- No cześć.- włożyłam do buzi frytkę i ją przeżułam.- Co tam?
- A świetnie.- rozpromieniła się jeszcze bardziej.- Spotkałam się wczoraj z Max'em.
- Znowu?- zaśmiałam się.- Czemu wy jeszcze nie jesteście razem?
- Sama nie wiem. Mimo tego podoba mi się to co jest pomiędzy nami.
- Podoba ci się takie nie wiadomo co?- zdziwiłam się.- Emma, takie gierki pomiędzy kumple, a para nie są za ciekawe. 
- Pocałował mnie wczoraj.- pisnęła.
- Przynajmniej to jakiś postęp.- wzruszyłam ramionami.- Ale serio pogadaj z nim. Wytłumaczcie sobie co jest między wami. 
- Od kiedy to taka mądra się zrobiłaś?- prychnęła.- Wszystko u ciebie dobrze? Ostatnio jesteś jakaś inna...- zauważyła.
- Wszystko dobrze.- odparłam.- Wydaje Ci się.


***
- No cześć, Al.- Rayan złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. 
- Cześć.- uśmiechnęłam się. 
Chłopak przyparł mnie do ściany i wpił w moje usta, a ja czule oddałam pocałunek.
- Ekhm...-ktoś ostro chrząknął obok nas.- Dzieci zachowajcie sobie tych czułości na później.- warknął nauczyciel.
Momentalnie się od siebie oderwaliśmy. Czułam jak moje policzki płoną. Miałam nadzieję, że przynajmniej makijaż to zakrył.
- Jasne.- odpowiedział Ray i weszliśmy za nauczycielem do klasy. Skierowałam się na koniec klasy. Jak zwykle siedziałam sama i byłam z tego bardzo zadowolona. Rayan jednak miał z tym pecha. Już na początku roku nauczyciel przesadził go do pierwszej ławki. Siedział tam z Dannym, który ma ogromny zapał do nauki i dostaje same dobre oceny. Biedny...mój chłopak jak zwykle będzie go całą lekcję dzióbał ołówkiem. 
Rozsiadłam się na krześle i wyjęłam zeszyt i piórnik. Nie miałam zamiaru nic notować. Pomyślałam sobie, że może coś narysuję. Przynajmniej nie będzie mi się tak nudziło. 
Mimo, że szkic był łatwy skupiłam się tak samo jak nad innymi rysunkami. 
- Alysso.- stanowczy ton nauczyciela oderwał mnie od pracy. 
Podniosłam głowę do góry, znad kartki papieru. Wszyscy byli odwróceni w moją stronę i przyglądali mi się. Na środku stał nauczyciel i przeszywał mnie wzrokiem.
- Odpowiesz w końcu na moje pytanie?
- Jakie pytanie?
- To, które zadałem Ci już trzy razy.- warknął.
- A może pan powtórzyć czwarty?
- Nie, nie mogę. Nie podoba mi się twoja postawa na lekcji. Nawet nie wiesz co się na niej dzieje. -podszedł do mnie.- Czym byłaś tak zajęta?- zabrał mój rysunek i przyjrzał mu się dokładnie. Pokręcił karcąco głową i razem z moją pracą wyszedł na środek sali. 
- Proszę zobaczyć, czym wasza koleżanka się zajmuje, zamiast uczyć się bardzo ważnego przedmiotu jakim jest chemia.- podniósł mój rysunek do góry, tak aby każdy zobaczył.
Nie było to nic wielkiego. Zwykłe zamykane oko. Normalne kreślenia ołówkiem. Mimo tego, po klasie przebiegł dziwny pomruk. 
Rayan wbił we mnie swój wzrok i zacisnął szczękę. Nie wiedział, że rysuję. Z resztą nikt nie wiedział. Patrzył się to na mnie to na moją pracę. Zwinęłam dłonie w pięści i podniosłam się z krzesła.
- Wydaje mi się, że nie ma pan prawa pokazywać mojej własności, jeżeli ja sobie tego nie życzę.
- Wykonałaś to na mojej lekcji, akurat kiedy miałaś zajmować się czymś innym.- opuścił mój rysunek i położył go sobie na biurku.
- Czyli co?- warknęłam.- Teraz mi pan go nie odda?
- Dokładnie.- posłał mi uśmiech.- A teraz siadaj i zamij się tym czym powinnaś.
Opadłam na krzesło zrezygnowana. Co za głupi osioł. Da się wypisać jakoś z chemii? Jeżeli tak, to moja noga więcej w tej klasie nie postanie.
Po lekcji w ciągu której nauczyciel męczył mnie pytaniami podeszłam do jego biurka. Mężczyzna pakował do teczki jakieś papiery, zeszyty i ćwiczenia.
- Słucham?- spojrzał na mnie.
- Chciałabym odzyskać mój szkic.- oznajmiłam twardo.
- Przekażę go najpierw twojemu wychowawcy i przedstawię całe wydarzenie.
- A po co wychowawcy kartka papieru z jakimiś bazgrołami?
- Alysso, twoje oceny z chemii są bardzo słabe. Nie uważasz na lekcji, bujasz w obłokach, zajmujesz się rysowaniem.- wyliczał.
- I dlatego konfiskuje pan mój rysunek? On nie ma nic związanego z moją nauką.
- Właśnie w tym jest problem. Zamiast się uczyć, zajmujesz się takimi bzdetami.- machnął mi przed twarzą moją pracą.- Odzyskasz ten rysuneczek, ale najpierw wychowawce się o wszystkim dowie. - wpakował niedbale kartkę do teczki.- Do widzenia.

***

- Powinna być tylko matka, bo Josh jest jeszcze w szkole.- powiedziałam, gdy wchodziliśmy z Ray'em do domu. 
- Normalka.- chłopak zamknął za nami drzwi.
- Sam jesteś taka normalka.- prychnęłam.
- O, Alyss wróciłaś.- z kuchni wyszła matka.
- Jak widać.- mruknęłam.
- Dzień dobry.- odezwał się Ray.
- Cześć Rayan. Dawno cię u nas nie było.
- Ładnie pani wygląda.- pochwalił, a mi zrobiło się niedobrze.
- Dobra, skończcie.- złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam go na schody. Weszliśmy na górę i zamknęliśmy się u mnie w pokoju.
- Wszystko dobrze?
- Tak.- odparłam, siadając na łóżku.
- Z Margaret już wszystko dobrze? Wygląda i zachowuje się tak normalnie. Jak kiedyś przychodziłem to tylko siedziała u siebie, albo na kanapie w salonie.- usiadł obok mnie.
- Możemy o tym nie rozmawiać?
- Dlaczego?- patrzył się na mnie.
- Bo nie.- westchnęłam.- Mam jej dosyć i nie nie chce o niej rozmawiać, ani nawet myśleć. Wystarczy, że mieszkam z nią pod jednym dachem.
- O co się pokłóciłyście?- nadal drążył.
- Rayan.- syknęłam i wstałam z łóżka.- Czy ty nie rozumiesz co się do ciebie mówi?
- No nie.- posłał mi uśmiech, czym zirytował mnie jeszcze bardziej.
- Uderzyła mnie.- oznajmiłam.
Nic nie powiedział. Siedział tylko przez chwilę i patrzył się na mnie.
- Margaret cie uderzyła?- zapytał zszokowany. 
- To przed chwilą powiedziałam. Masz może skręta?
- Kto by pomyślał, że jest do tego zdolna.- wyjął z kieszeni joint'a i mi go podał.- Oraz, kto by pomyślał, że nadal będziesz u niej mieszkała, po czymś takim.
- Ojciec jest gdzieś ze swoją narzeczoną i nie mam jak się do niego wynieść.
Podeszłam do otwartego okna i odpaliłam skręta. Usiadłam na parapecie i zaciągnęłam się, następnie wypuszczając niewielki dymek. Chłopak dosiadł się do mnie i zabrał mi z ręki blanta. Również się zaciągnął.
- Wziąłbym cie do siebie, ale ojciec wariuje na punkcie mojej siostry. - oznajmił.
- Wariuje na punkcie twojej siostry?- uniosłam brew.
- Ten cały konkurs i finał, czy coś. Moja matka zamknęła się u siebie w gabinecie i wychodzi jedynie do toalety i do kuchni, aby coś zjeść, lub dolać sobie kawy. Nie sądzę żebyś wytrzymała. Ja ledwo daje radę.- oddał mi skręta. 
- Czyli mam rozumieć, że gdyby nie było tego konkursu to mogłabym mieszkać przez jakiś czas u ciebie?- usiadłam mu na kolankach i zaciągnęłam się.
- Dokładnie mała.- uśmiechnął się. Zbliżyłam swoją twarz do jego i wypuściłam dymek prosto w jego usta. Pochłoną go i po chwili podniósł głowę i wypuścił. Oplotłam rączką jego szyję i złączyłam nasze wargi. Pogłębił pocałunek, kładąc swoją rękę na moim udzie, następnie głaszcząc mnie po nim. Przytrzymał mnie drugą ręką w tali i przycisnął bardziej do siebie.
- Zjecie ze mną obiad?- do mojego pokoju tak jakby nigdy nic weszła Margaret. Stanęła w drzwiach i patrzyła się na nas.
- Puka się.- warknęłam.
- A co pani ugotowała?- powiedział miło Ray. Ten to zawsze musi się podlizać. 
- Zapiekankę z warzyw i mięsa.- wypięła dumnie pierś.
- Od kiedy gotujesz?
- Alysso, nie bądź nie miła.- zwróciła mi uwagę.
- To wyjdź z mojego pokoju.- przybrałam przesłodzony ton głosu.
- Zjecie czy nie?
- Nie. Jedliśmy w szkole.- warknęłam. Kobieta wyszła z mojego pokoju, a ja sapnęłam z niezadowolenia.
- Cóż za przemiła atmosfera.- zaśmiał się mój chłopak, za co dostał ode mnie w ramie.- Za co to?
- A tak lubię cie bić.- powiedziałam sarkastycznie i wstałam z jego kolan.
- Spadaj wredoto.- prychnął.- Hmm..skoro jestem już u Ciebie to może pokażesz mi swoje rysunki?- podsunął.
- A może nie.- pokręciłam głową.
- Czemu chodź raz nie możesz zrobić czegoś o co się ciebie prosi?
- Bo to nie w mojej naturze.- posłałam mu promienny uśmiech.
***
- Mama wyjeżdża, może chodź się pożegnaj.- Josh zajrzał wieczorem do mojego pokoju.
- Po co?- odłożyłam laptop.- Niech jedzie.
- Alyss.- brat westchnął.
- No idę.- zsunęłam się z oporem z łóżka i razem zeszliśmy na dół.
Margaret ubrana w spódnicę i koszulę stała w holu przed lustrem i poprawiała makijaż. Zaśmiałam się na ten widok. Obok drzwi frontowych stała nie jedna, lecz dwie walizki.
- Jednak nie wracasz?- oparłam się o ścianę.
- Wracam, oczywiście, że wracam.
- To po co dwie walizki?
- Wyjazd podobno się trochę przedłuży. Nie wiem dokładnie kiedy wracam.
- Oby nie prędko.- mruknęłam całkiem głośno.
- Też będę tęsknić.- podeszła do mnie, lecz ja się uchyliłam.- Alysso?
- Pozdrów Harry'ego.- warknęłam.
Kobieta pokręciła głową i odwróciła się do Josha. Jego również chciała uściskać, lecz on tak jak ja ją ominął.
- Cześć mamo.
Margaret popatrzyła się dokładnie to na mnie to na Josha i odwracając się na pięcie wyszła z domu, zabierając ze sobą walizki. 
- Rozumiem, że w piątek robimy imprezę?- wyszczerzyłam się do brata.
- Dokładnie, młoda.- zaśmiał się i poszedł do siebie na górę.
Zamknęłam na klucz drzwi wejściowe i również udałam się do swojego pokoju.  


***
Rano obudziło mnie głośne walenie do drzwi. Wstałam leniwie z łóżka i je otworzyłam. 
- Jeszcze się nawet nie ubrałaś?!- krzyknął brat.- Za 15 minut lekcje się zaczynają.
- To i tak nie zdążymy.- wzruszyłam ramionami i podeszłam do szafy.
- Jak się szybko wyszykujesz to się nie spóźnimy, bo Nathan nas zawiezie.- powiedział i zbiegł na dół po schodach.
- Już się cieszę.-mruknęłam pod nosem.- Nath, zapewne też.
Wyjęłam strój na dziś, założyłam czystą bieliznę i ubrałam się. Umyłam zęby i związałam włosy w wysoki kucyk. Stanęłam tyłem do lustra i odkleiłam opatrunek. No witaj tatuażu. Obmyłam skórę na karku wodą i wyszłam z łazienki. Już w moim pokoju nałożyłam odpowiedni makijaż i zgarniając torbę z krzesła, zeszłam na dół.
- Śniadanie?- zapytał Josh, gdy weszłam do kuchni.
- Zjem w szkole.- wzruszyłam ramionami.
- Jak chcesz. Nathan już jest. Możesz iść do samochodu, ja zaraz przyjdę.- powiedział i wyszedł z kuchni.
- Świetnie...-westchnęłam i wyszłam z domu.
- Cześć Al.- przywitał się chłopak, gdy wsiadłam do auta.
- Cześć Nathan.- odpowiedziałam.
Zapadła chwila ciszy. Na moje nieszczęście i Nathana chyba też, Josh coś długo się zbierał.
- Kupiłem te spodnie.- odezwał się.
- Co?
- No wtedy w galerii jak się spotkaliśmy i ja kupowałem spodnie i mówiłaś, że ci się podobają te ciemne.
- Aaa, wtedy.- przypomniałam sobie.- No ładne były.
- Wiem.- uśmiechnął się.- Dlatego je wziąłem.
Nic już nie odpowiedziałam, ponieważ mój brat łaskawca wsiadł do samochodu i ruszyliśmy do szkoły.
***
Idąc korytarzem w stronę sali od biologi, zauważyłam mojego chłopaka, który stał wraz z kumplami przy schodach. 
- Cześć chłopaki.- powiedziałam do Toma, Maxa, Eddiego i jakiegoś chłopaka, którego imienia nie znałam. Rayan'a uraczyłam całusem w policzek.
- Cześć Alyss.- uśmiechnął się Tom.
- Jutro jest impreza u mnie.- uśmiechnęłam się.- Wszystkich was tam widzę.- pokazałam po kolei na każdego palcem.
- Jak to impreza?- zapytał Ray.
- Matki nie ma to robimy imprezę.- wzruszyłam ramionami.
- Oczywiście dostąpimy ci tego zaszczytu i przybędziemy.- powiedział Max, a chłopaki wybuchnęli śmiechem.
- Nie bądź taki zabawny.- pokazałam mu język.
- Al, chodź na chwilę.- Rayan złapał mnie za ramie i odciągnął na bok.
- Co jest?
- Jeszcze wczoraj byłaś na nią taka cięta, a teraz...
- A teraz mamusi nie ma i nie wiadomo kiedy wraca, więc trzeba korzystać.- przerwałam mu dokańczając zdanie.
- Chcesz, żebym przyszedł wcześniej?
- Po co?- prychnęłam.- Przynieś dużo alkoholu i będzie świetnie.- wyszczerzyłam się.- Patrz.- Odwróciłam się plecami i zgarnęłam kucyk na bok.
- Robi wrażenie.- gwizdnął.
- Oj, cicho bądź.- uderzyłam go w ramie, odwracając się.
Na każdej przerwie zapraszałam znajomych na piątek. Nie wszystkich, ale tych co lepiej znam i oczywiście tych co potrafią szaleć na imprezach. Josh przecież zaprosi jeszcze swoich znajomych.


Chciałam dodać wcześniej, ale blogger się obraził i nie chciał włączyć. -.-

No i mamusi pozbywamy się na jakiś czas. ;D
Wiedzcie, że będzie się działo. I to nie tylko miedzy Alyss i Rayan'em...
Miłego weekendu!
Do następnego. ;3

8 komentarzy:

  1. No no no to żeś mnie zaskoczyła :D
    Ciekawa jestem co sie będzie działo na tej imprezie :P
    Ten rozdział był przecudowny XD
    A ja tam czuje ze Nathan się speszył jak oka tam weszła
    Mam nadzieję ze już niedługo zrobi się jakaś afera miłosna c:
    Weny i do nn *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny.
    Omomom, mówisz że będzie się działo? Już nie mogę się doczekać! :D
    Dużo weny życzę. ^^
    Trzymaj się :*
    S.

    OdpowiedzUsuń
  3. fiu fiu fiu!
    Weź no mi tu nie kombinuj ja chce żeby Ryan i Allys byli razem ;c
    Pozbywamy się mamuśki więc party hard ^^
    Niech na imprezie wydarzy się coś między Ryanem a Allys (dobrego!) proszę *puppy eyes*
    Ja juz kończę, bo jestem padnieta ;_;
    Zycze weny! Pisaj szybciutko bo nie moge sie doczekac ::)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój wybawco! Rozdział jest świetny i ciekawi mnie co się będzie działo na imprezie, bo wydaje mi się, że coś się święci ;). Dawaj następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ;D No napewno będzie się dziać ;D Aż nie mogę się doczekać :D Jestem ciekawa co wymyślisz :) Czekam na nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. przeczytałam i spodobał mi się, a teraz szybciutko zmykam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się ;)
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! Nie wiem czy czytałaś mojego bloga czy nie ale-niestety go usunęłam. Stało się coś czego nie chciałam. Nie wiem ciekawiło cię moje opowiadanie? Jak tak to jak chcesz mogę ci je podawać? Nie wiem ale tylko jak ci się podobało czy zainteresowało. U ciebie czekam na następny :) i ja nadal będę czytać tego bloga :3 papa
    Anonymous-Cookie Monsters

    OdpowiedzUsuń