8.02.2014

#10 Czyżbyś była zazdrosna?


We wtorek tuż przed lekcjami szukałam Rayan'a, ponieważ chciałam z nim porozmawiać. Musiałam mu powiedzieć, że będę miała korki. Ale również chciałam się dowiedzieć co robił wczoraj. Ciekawość wygrała. Obeszłam wraz z Emmą cały budynek szkolny, lecz go nie znalazłyśmy. Przyjaciółka zobaczyła Max'a i rozpromieniona pobiegła do niego. Poszłam w jej ślady i witając się, zapytałam:
- Widziałeś Rayan'a?
- Nie - pokręcił przecząco głową. - Nie miałem z nim kontaktu odkąd rozeszliśmy się po lekcjach do domu.
- Okej - wymusiłam się na uśmiech. - Idę na lekcje. Do zobaczenia potem - machnęłam im ręką i poszłam do klasy, gdzie zajęłam swoje miejsce. 

Mój chłopak nie przyszedł do szkoły na pierwsze dwie lekcje. Nie było go w klasach, na korytarzu i nikt go od wczoraj nie widział. Nie mówił nic o żadnych wagarach, więc dziwnie się poczułam nie wiedząc gdzie jest i z kim. Pojawił się dopiero kilka minut po dzwonku, na trzecią lekcję. Siedzieliśmy już w klasie matematycznej, gdy wparował do środka na chama. Uśmiechnęłam 

się mimowolnie na jego widok, lecz po chwili zamaskowałam zadowolenie. Chłopak siedział w ławce przede mną i po pięciu minutowym wykładzie nauczyciela, zajmował swoje miejsce. Popatrzyłam się na tył jego głowy z nadzieją, że może na sekundę się odwróci, ale oczywiście nie zrobił tego. Za to odchylił się na krześle w tył i dotkną dłonią mojego kolana. Sięgnęłam pod ławkę i zabrałam z jego ręki karteczkę. 

Tęskniłaś? ;)

Uśmiechnęłam się pod nosem i na odwrocie papierku, odpisałam drobnym i zgrabnym pismem: 

Gdzie się podziewałeś? 

Przekazałam mu dyskretnie skrawek i już po chwili otrzymałam odpowiedź: 

Wszystko powiem Ci na przerwie. Byłem trochę nie do użytku.

Wpatrzyłam się w jego lekko koślawe pismo. Nie do użytku? Co to do cholery znaczy? Odpisałam mu, zadając to pytanie i jako wyjaśnienie otrzymałam nową jeszcze mniejszą karteczkę.

Facet się gapi. Wyjaśnię Ci po lekcji.


Podniosłam głowę i spojrzałam na nauczyciela, siedzącego za biurkiem. Ray miał rację, co jakiś czas zerkał na naszą dwójkę podejrzliwie. Schowałam śmietek do kieszonki jeansów i dla pozorów otworzyłam podręcznik na nowym temacie. Przez resztę lekcji, nie dostałam już żadnej wiadomości od mojego chłopaka.

***
- A więc? - zapytałam Ray'a na przerwie. 
- Wyjdziemy na zewnątrz? - wskazał głową drzwi.
- Masz fajki? - skoro mamy wyjść, to przy okazji możemy sobie zapalić.
- Tak mam. Chodź - złapał mnie za rękę i pociągnął do drzwi. Wyszliśmy z budynku i usadowiliśmy się na jednej z ławek, znajdujących się za szkołą. Rayan odpalił papierosa i mi go wręczył, następnie zaciągnął się swoim. Paliliśmy chwilę w milczeniu, mimo tego, że kilka pytań cisnęło mi się na usta.
- Wróciłem nad ranem do domu - odezwał się w końcu - i nie mogłem się za bardzo ogarnąć. 
- A gdzie byłeś? - wbiłam wzrok w ziemię.
- Znajomi robili imprezę i szkoda mi było nie iść. - Odparł, a ja poczułam dziwne ukłucie w żołądku. 
- Impreza na początku tygodnia? Który z twoich znajomych jest na tyle mądry, żeby robić imprezę w poniedziałek? - prychnęłam, bardzo zdziwiona. 
- Nie znasz. Ale było dużo ludzi - Ray chyba nie zdawał sobie sprawy, że z każdą odpowiedzią coraz bardziej się pogrąża.
- Dużo ludzi powiadasz? - uniosłam brew. - Niby kto?
- No na przykład...- zamyślił się na chwilę - Simon, Lara, Dominic i Cameron i wiele innych znajomych. 
Rzuciłam niedopałek papierosa na ziemię i wdeptałam go trampkiem. 
- Hmm... czyli polazłeś na imprezę w poniedziałek, na której była Lara i inni? 
- Czyżbyś była zazdrosna? - popatrzył na mnie oskarżycielsko.
- Chyba coś Ci się pomyliło - warknęłam i wstałam z miejsca. 
- Alyss, przestań. To, że ona tam była to jedynie przypadek - wzruszył ramionami. 
- Oczywiście. Zawsze to jest tylko przypadek co?
- Serio przesadzasz. Nie poznaje Cie dziewczyno - również wstał z ławki.
- Wiesz ja siebie ostatnio też nie poznaje - popatrzyłam się mu prosto w oczy. - Ale nie zapominaj, że jestem Alyss. I jako Alyss nie roztrząsam przeszłości, ale o niej nie zapominam. I też nie wiem, czy ty wiesz, ale ze mną na imprezie również można się dobrze nawalić - zacisnęłam szczęki z determinacji. - A i ja nigdy nie jestem zazdrosna - zrobiłam krótką pauzę.- Po prostu pilnuję, aby taka cycata laska jak Lara nie wpierdoliła mi się w związek, a co dopiero w życie. - zakończyłam monolog i już miałam się odwracać, gdy chłopak mnie zatrzymał. Złapał mnie mocno za ramie i przyciągając do siebie zlikwidował dystans, który był pomiędzy nami. Zaczął składać pocałunki na moim policzku, tworząc sobie drogę do ust. Już miałam się wyrwać, gdy w porę jego usta natrafiły na moje. Objął mnie pewnie w pasie i połączył nasze wargi w głębokim i czułym pocałunku. Mimo, że przed chwilką zrobiłam mu taki wykład, oddałam pocałunek i oplotłam rękami jego szyję. 
Po chwili oderwaliśmy się do siebie, próbując złapać oddech, a następnie go umiarkować. 
- Zawsze musisz kończyć tak dyskusję? - specjalnie zapytałam z nutką irytacji w głosie.
- Zawsze musisz się tak wściekać? - odpowiedział pytaniem, na pytanie. - Normalnie jesteś taka cicha, jakbyś nie lubiła mówić, ale gdy już się nakręcisz to wpadasz w taki słowotok...
- Wal się - uderzyłam go w ramię. 
Zaśmiał się głupkowato. Już za rękę, w zgodzie wróciliśmy do szkoły.
***
- Nie ćwiczysz? Jakim cudem? - zadałam Emmie pytanie, widząc że się nie przebiera na w-f.
- Max załatwił mi zwolnienie, ponieważ mam jakieś problemy z kolanem, a lekarz nie chciał mi wypisać - oznajmiła.
- No na reszcie, nie jestem sama - zaśmiałam się.- To skoro nie ćwiczysz, to chodź gdzieś, a nie będziemy siedzieć na ławkach. Teraz większa część sal na parterze jest wolna.
- Które to sale? - od razu ruszyła korytarzem, a ja poszłam za nią.
 Już po chwili, siedziałyśmy na ławkach w jednej z klas. Każda zajęła po jednym stoliku, wyciągając na nim wygodnie nogi.
- No to gadaj, jak Max - podsunęłam temat. 
Dziewczyna od razu zaczęła paplać o tym jak im się świetnie układa i jaki to Maxiu jest kochany i wspaniały. Opuściłam ją na chwilę myślami i zaczęłam zastanawiać się jak będą wyglądać korepetycje z Nathanem. Dopiero co odkryłam jak genialnie całuje, mimo tego, że mam chłopaka. A tu już muszę się z nim spotykać codziennie po lekcjach. Co to będzie za koszmar. 
Alyss, czy ty w ogóle mnie słuchasz? - zapytała przyjaciółka, oskarżycielskim tonem.
- Co? - potrząsnęłam głową.
- O czym tak myślałaś? - usiadła po turecku i poprawiła sweterek. 
- A o niczym. Tak jakoś odleciałam - wzruszyłam ramionami.
- Bo Ci uwierzę - pokręciła głową. - No gadaj mi tu wszystko już. 
- Będę miała korepetycje...- zawiesiłam głos - z Nathanem. Tym z klasy wyżej. 
- Wiem, który to Nathan. I co z tego, że będziesz mieć z nim korepetycje?
- Jestem w głębokiej dupie, Emma - jęknęłam załamana.- Jestem dziewczyną Rayan'a... ale na imprezie ja i Nathan... - urwałam.
- Ty i Nathan co?
- Jezu, całowaliśmy się. 
- Co żeś z nim robiła?! - pisnęła głośno. - O boże dziewczyno! Ty masz chłopaka. 
- Nie wiesz, dziewczynę - powiedziałam sarkastycznie. - Wiem, że mam chłopaka i Nathan też o tym wie. 
- A który lepiej całuje? - zapytała lekko podekscytowana.
- Emma! - zaśmiałam się.
- Oj no mów - wyszczerzyła białe ząbki. 
- Z Rayan'em całowałam się już bardzo dużo razy - poprawiłam włosy. - A z Nathanem tylko raz - zawiesiłam ponownie głos.
- No nie mów mi, że Nath lepiej całuje? - wbiła we mnie wzrok, a gdy dłuższą chwilę nic nie mówiłam, aż podskoczyła na stoliku. - I będziesz się z nim spotykać na korepetycje? - pisnęła.
- Codziennie, po lekcjach u niego w domu.
- Masz rację, jesteś w głębokiej dupie.
- To już zdążyłam sama odkryć.
***
Chwilę przez ostatnią lekcją okazało się, że nie ma nauczyciela i, że możemy iść wcześniej do domu. Moja klasa zadowolona opuściła szkołę i po kilku minutach już ich nie było. Ja usiadłam sobie na murku przed szkołą i wyjęłam słuchawki, wraz z telefonem. Puściłam sobie muzykę i oparłam się plecami o ścianę. Nie mam pojęcia, o której Nath kończy lekcje. Ale skoro byliśmy umówieni dopiero za godzinę, to muszę czekać. Najchętniej poszłabym do domu, albo gdzieś ze znajomymi. Oczywiście nie mogę.
Zaraz dowiedziałaby się wychowawczyni i kazała nam siedzieć w szkole i się uczyć. A tak to u Nathana w domu, nikt nas nie będzie kontrolował. 
Poczułam szturchnięcie w rękę, więc wyjęłam jedną słuchawkę i spojrzałam na chłopaka.
- Myślałem, że masz jeszcze lekcje - Nathan zmarszczył czoło.
- Zwolnili nas z ostatniej lekcji - zakomunikowałam. Schowałam słuchawki do torebki, a telefon wsadziłam do kieszonki spodni.
- To chodź.
- Em...Nathan, a może by tak rozejść się w swoją stronę, a powiedzieć facetce, że byłam u ciebie i, że się uczyliśmy? - zaproponowałam z nadzieją i wstałam z murku.
- Alyss mi też się nie chce mieć tych spotkań i kuć, ale mamy pod koniec każdego tygodnia spotykać się z nauczycielką i opowiadać o naszych postępach.
- Ja pierdole - walnęłam się w czoło.


***

Dom Nathana już sprzed bramy wydawał się ogromny. Mosiężne drzwi, spory ganek, duża ilość okien. A w środku był jeszcze bardziej wypasiony, niż na zewnątrz. Dziwnie się czułam idąc przez długi korytarz, a następnie wchodząc po schodach. Podłogi były wyłożone płytkami, ściany w ciepłych kolorach i gdzieniegdzie z różnymi detalami szarości. Meble były dokładnie dopasowane do wnętrza i całego wystroju. Mama Nathana musi mieć wyrafinowany gust. 
Chłopak otworzył drzwi od swojego pokoju, a po wejściu do środka, od razu je zamknął. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było ono duże i miało tylko jedno okno, które i tak było zasłonięte ciemną roletą. Po lewej stronie tuż przy ścinie stało łóżko, niedbale zaścielone. Prawa ściana, była wyłożona tapetą miasta. Stało przy niej biurko z krzesłem. Na środku pokoju była położona duża poducha do siedzenia. Weszłam w głąb pomieszczenia i zobaczyłam po lewej stronie we wnęce czarny fortepian. Od razu przypomniało mi się jak Nathan grał. Przez to wszystko co się dzieje, zupełnie zapomniałam o tej sprawie. 
- Chcesz coś do picia? - zapytał Nathan. Odwróciłam się w jego stronę, rozglądając ponownie po pokoju.
- Nie dzięki.
- Usiądź sobie - zgarnął z łóżka koszulkę, robiąc mi miejsce. Odłożyłam więc torbę i usiadłam. Materac dziwnie pode mną się zakołysał i zachlupotał.
- Łóżko wodne, serio? - zaśmiałam się.
- Zajebiście się na nim śpi - kiwną głową i usiadł na krześle.
- Domyślam się. Dobra, zróbmy te lekcje i miejmy to z głowy. Na prawdę, nie mam ochoty się uczyć całe popołudnie. - wyjęłam z torby książki i zeszyty.
- Jaka pilna uczennica - pokręcił głową i zgarniając swoje książki, zajął miejsce obok mnie. Materac ponownie zachlupotał i się zakołysał. Było tak przy każdym naszym ruchu, co ciągle wprawiało mnie w śmiech.- Pokaż co tam masz - zabrał mi książkę, gdy ledwo co otworzyłam na odpowiedniej stronie. - Wiązania - podrapał się po głowie - to nie takie trudne. Miałem zawsze z tego dwóję, ale damy rade.
- Skacze z radości - powiedziałam sarkastycznie.
- Dobra patrz...- wskazał na wzór, którego za chiny bym nie zrozumiała. Nachyliłam się do niego i tak przez następną bitą godzinę słuchałam tłumaczeń Nathana. Rozumiałam tak, trzy po trzy, ale to lepsze niż nic.- Masz coś jeszcze? - zapytał, gdy odłożyliśmy chemię, po moim zapewnieniu, że coś rozumiem i, że nie musimy powtarzać wszystkiego znowu (!) od nowa.
-Nie - pokręciłam głową. - Facetka mówiła, żebym ja Ci też pomogła. Ale jest taki problem, że jestem rok niżej i mam łatwiejszy i inny materiał.
- No racja - przeczesał ręką włosy.
- To skoro już skończyliśmy, to ja spadam. - Starałam się wstać z łóżka, ale siedziałam po turecku i przez to kołysanie, trudno było mi się podnieść. Zrezygnowana sięgnęłam po torbę i podniosłam ją na łóżko. Na moje nieszczęście, pasek się zerwał i wszystkie książki, papierki i śmieci wysypały się na nas. Dosłownie. Wyleciały na nasze nogi. - Ja pierdole - zaczęłam wszystko zgarniać z Nathana.
- Ile ty nosisz w tej torebce - zaczął się ze mnie śmiać, przeglądając rzeczy.- A to co? - podniósł mój szkicownik i go otworzył.
- Nic - wyrwałam mu zeszyt i schowałam go torby.
- Rysujesz? - pomógł mi wpakować resztę książek do środka.
- Trochę - wzruszyłam ramionami i odłożyłam zepsutą torebkę. - No świetnie. Zacznę teraz nosić plecak - skrzywiłam się.
- Jest wiele zalet plecaków - stwierdził Nath.
- Wolę torby - mruknęłam. - Okej, ja serio już idę - w końcu udało podnieść mi się z łóżka.
- Na pewno wszystko przerobiliśmy? - Nath, również wstał i staną przede mną.
- Tak, Nathan - pokiwałam głową.
- To dobrze - uśmiechnął się chłopak.- Widzisz nauka ze mną, nie jest taka zła.
- Masz rację, jest jeszcze gorsza - pokazałam mu język.



Pomysł był zupełnie inny... -.-
Ale nie chciałam tak od razu realizować mojej koncepcji. Dlatego też pierwsze korepetycje z Nathanem są całkiem spokojne. Następne mogą już takie nie być. ^^
Miłego weekendu!

9 komentarzy:

  1. Hmm... słodkie :)
    Przepraszam, że nie komentowałam ostatnio rozdziałów, ale ostatnio zapomniałam dopisać się do listy czytelników :/
    Teraz już będę czytać i komentować każdy kolejny :)
    Ogólnie rzecz biorąc, fajnie się czyta i już nie mogę się doczekać kolejnych korków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ouuuu jak słoko :)
    Ale fajne korki :*
    Nath całuje lepiej niż Rayan...hmm...no to się fajnie zapowiada :P
    Weny i do nn *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super *-*
    Korki będą ciekawsze powiadasz ;D To mi się podoba ;D
    Jestem ciekawe co tam w twojej główce siedzi :D
    Weny Kochana i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny *.* Dodam komentarz tylko tu z powodu tego , że i ja muszę nadrobić zaległości na blgach :) ... wenny !

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chce mi się słodzić ani komentować, ale wiesz, że ten Rayn mi się coś nie podoba prawda? ;3
    No ale Nath ma fajne łóżko! Ygh -,- miałam nie komentować! Ok spokój. Koniec. To koniec koma. Pod wspaniałym rozdziałen napisanym przez utalentowaną osóbkę :P
    Papa i czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że dawkujesz emocje :) . Fajny rozdział i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie wiem jaki miał być zamiar ale ten rozdział też jest bardzo pozytywny, fajnie się czyta i oby tak dalej
    co ten Ryan kombinuje, sam chodzi na imprezy i nie bierze swojej laski, za to Nathan będzie się z nią widział codziennie
    piekielny romans się tu szykuje xD
    do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki super ;)
    Już się nie mogę doczekać następnego ;)
    Dawaj szybko nexta

    OdpowiedzUsuń