18.02.2014

#12 W tym bagnie coś pływa?


- Alyss?! - krzyknął Josh i cofnął się od Sid'a. Jego włosy były zmierzwione, a koszulka nieźle wygnieciona. 
- Co do...? - patrzyłam się na nich szeroko otwartymi oczami.
- Alyss, to nie tak - zaczął się tłumaczyć brat.
- Całowałeś się z chłopakiem?! Jesteś gejem?! - przerwałam mu. Josh spuścił głowę i nic nie powiedział. Sid również siedział cicho i patrzył na swoje dłonie.- Josh - powiedziałam już spokojniej - możemy na chwilkę porozmawiać? 
- To ja pójdę już - "kolega" brata wstał, lecz Josh go zatrzymał.
- Zaczekaj, zaraz wracam - wyszedł ze mną na korytarz i zamknął drzwi od siebie. - Alyss słuchaj...
- Nie - znowu mu przerwałam - ty słuchaj. Może i był to dla mnie lekko szok i zdziwienie. Ogromne zdziwienie. Przecież chodziłeś z tą...no jak jej tam?
- Katie - podsunął.
- Właśnie i myślałam, że wolisz dziewczyny.
- Kiedyś tak było - podrapał się po czuprynie. - I to z dziewczyną się rozdziewiczyłem. Ale na jednej imprezie nawaliłem się i to ostro i tak jakoś wyszło, że całowałem się z chłopakiem. A potem zostałem u niego na noc. I to, że Sid też jest gejem to tylko pogłębiło sprawę, bo gdy staliśmy się kumplami to napotkały nas rozmowy o tym wszystkim. Nie mów mamie - ostatnie zdanie wypowiedział niemal błagając.
- Znasz mnie, to oczywiste, że nie powiem - przytuliłam go i szepnęłam mu do ucha. - Kocham Cię, niezależnie jaka płeć Cie pociąga.
Nie widziałam jego twarzy, ale czułam, że się uśmiecha.
- Dzięki Alyss - odsunął się.
- Idź do niego i wytłumacz wszystko - kiwnęłam głową w stronę drzwi.
Brat się odwrócił i jeszcze zanim wszedł do pomieszczenia podniósł mój plecak i mi go podał. Posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił i zniknął u siebie. Patrzyłam chwilę na ciemne drzwi i poszłam do mojego pokoju, gdzie spędziłam resztę wieczoru na siedzeniu na parapecie i gapieniu się w gwiazdy, paląc papierosa za papierosem. Naszło mnie na rozmyślanie i dlatego te fajki tak leciały jedna po drugiej.
***
- Jedziemy? -  zapytałam zniecierpliwiona.
- Tak, Josh właśnie wszedł do szkoły. - Nath odkleił się od szyby i przekręcił kluczyki w stacyjce. Silnik cicho zawarczał i samochód ruszył. 
Tak jak się umawialiśmy odstawiliśmy Josha do szkoły i dzięki małemu kłamstewku pojechaliśmy przed siebie. Znaczy nie do końca, ponieważ nie wiedzieliśmy gdzie, a błądzić nie zamierzaliśmy. W końcu zlitowałam się nad chłopakiem i ogarniając gdzie jesteśmy kazałam mu skręcić w lewo i jechać tak jak powiem. Po trzydziestu minutach, kłócenia się i tłumaczenia drogi, Nath zatrzymał auto, przed ogromną posesją.
- A my tu po co? - popatrzył się na willę i żelazną bramę, która nas oddzielała od ogrodu.
Nic nie powiedziałam, tylko wysiadłam z auta, zostawiając plecak w wozie. Nathan patrzył się chwilę na mnie i dom, ale w końcu też łaskawie wysiadł i zamknął samochód kluczykiem. 
Otaksowałam wzrokiem chodnik znajdujący się przed nami i gdy byłam pewna, że nikogo nie ma założyłam nogę na wycięcie w metalu i podciągnęłam się sprawnie do góry.
- Alyss, co ty do cholery robisz? - pisnął chłopak, patrząc jak przechodzę nad bramą i zeskakuję ostrożnie na żużlową drogę, po drugiej stronie.
- Nie panikuj jak dziewczyna, tylko przechodź - wywróciłam oczami.
- Co ty chcesz zrobić? Po co w ogóle tam idziemy? - zadawał pytania, zbliżając się do "przeszkody".
- Przestaniesz srać? - warknęłam. - Stawiaj nogę tu i podciągnij się za te szczebelki - wskazałam odpowiednie miejsca i popatrzyłam się na Natha wymownie.
Rozglądał się chwilę niepewnie i z dużym wahaniem wykonał moje polecenie.
- Okej - kiwnęłam głową. - Teraz wejdź na stopień wyżej nogą i drugą przełóż przez...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ zrobił to co chciałam powiedzieć i przedostał się na moją stronę. Zeskoczył sprawnie na drogę i otrzepał ręce.- Z gorylami się wychowywałeś? - zaśmiałam się.
- Co tu robimy? - ominął moje pytanie i zastąpił swoim.
- Wiesz, tak pomyślałam, że wybijemy okno włamiemy się do środka, zabierzemy cenne rzeczy i kasę i zwiejemy z kraju. - rzuciłam sarkastycznie i ruszyłam przez skoszony trawnik. Nath znów się zawahał, ale po chwili dogonił mnie i szedł równo ze mną.
- A tak na serio, co tu robimy? - powtórzył swoje pytanie.
- Już Ci wytłumaczyłam - zerknęłam na niego.
- Bardzo śmieszne - nadąsał się.
- Zaraz zobaczysz - przewróciłam oczami.
Przeszliśmy przez całą posesję i wyszliśmy z niej przez małą furteczkę. Przed nami rozciągała się łąka właścicieli domu. Wyprowadzano tu ich konie, które nie wiadomo po co hodowali. Nathan ciągle zadawał pytania i był zdezorientowany miejscem, na które go przyprowadziłam. Gadał i gadał o tym samym.
- Zamknij się w końcu - ucięłam i już więcej się nie odezwał.
Przeszliśmy przez lekko zarośniętą łąkę wąską wydeptaną ścieżką i dotarliśmy do celu. To znaczy nad mały stawik. Obeszliśmy go i zatrzymaliśmy się przed cienką kłodą, udzielającą nas od starego drewnianego pomostu.
- Nie wejdę tam - Nath parzył się na pomost z szeroko otwartymi oczami.
- Znowu zaczynasz panikować. Przez bramę przelałeś, to na mostek też wejdziesz - sama przeszłam kłodą i znalazłam się na strarych deskach. Zachęciłam chłopaka gestem dłoni, aby do mnie dołączył.
- A jak się załamie pod nami? Wygląda na niestabilny - znajdował coraz to inne preteksty.
- Patrz - zaczęłam skakać, a deski zaskrzypiały. - Nic się nie załamało.
- Masz tego więcej nie robić - ostrzegł i ostrożnie wszedł na mostek.
Kiwnęłam głową i usiadłam sobie na drewnie. Ściągnęłam buty i skarpetki i zanurzyłam stopy w zimnej wodzie. - W tym bagnie coś pływa? - Nath zajął miejsce obok mnie.
- Tak wiesz - spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami - właściciele mieli kiedyś dziecko, ale je zabili, wyjęli mózg i ciało wrzucili do wody.
- Ha ha, ale jesteś zabawna - pokręcił głową i zdjął z ociąganiem buty i powoli włożył nogi w wodę. - Ale zimna - skrzywił się.
- Zapomniałam podgrzać, sorry - pomachałam lekko nogami, chlapiąc wodą. 
- Co ty taka cięta dzisiaj na mnie? - westchnął i położył się, opierając na łokciach.
- Bywa - wzruszyłam ramionami.
- Okres? - zarżał, za co dostał ode mnie w ramie.
- Nie wtykaj nosa w nieswoje sprawy.
- No dobra, dobra. A tak w ogóle to czemu mnie tu przyprowadziłaś?- zmienił temat.
- Nie miałam pomysłu, gdzie możemy pojechać - położyłam się na plecach, nogi nadal trzymając w wodzie.
- I będziemy tak siedzieć? - jęknął.
- Jakiś czas. Potem możemy gdzieś pojechać - wyjęłam papierosy. - Masz - wyciągnęłam w jego kierunku paczkę, wyjął  fajkę i ja zrobiłam to samo. Odpaliliśmy je i równo zaciągnęliśmy się tytoniem, który wypełnił nam płuca. Wypuściłam zwykły dym z ust, a Nath w kształcie kółek.- Hej jak to zrobiłeś?
- Normalnie - zaciągnął się i powtórzył czynność.
- Też tak chce - próbowałam go naśladować, ale nadal mi nie wychodziło. 
- Trzeba mieć talent, żeby tak umieć - zaśmiał się.
- No pokaż jeszcze raz.
Zrobił to o co go prosiłam. Ponownie zaczęłam go naśladować, ale moje kółka nie były takie fajne. 
- Dobrze Ci idzie - poklepał mnie po ramieniu, na co się do niego lekko uśmiechnęłam. 
Przesiedzieliśmy tak nad wodą kilka godzin, śmiejąc się dużo. Kto by pomyślał, że Nath ma jakiekolwiek poczucie humoru. 
- Zbieramy się? - zapytałam, po sprawdzeniu godziny. Była już trzynasta.
- Jasne - podniósł się i pomógł mi wstać. Gdy stawałam na deski, nogą przez przypadek strąciłam własnego buta i spadł z pomostu do wody. - Nie, nie, nie! - pisnęłam i uklękłam wsadzając rękę do wody. Nic. Nie ma. Musiał spaść na dno. Zaklęłam po nosem głośno i spojrzałam na chłopaka.- Co ty robisz? - zdejmował właśnie koszulkę i rozpinał spodnie.
- Ratuję twojego buta - wskoczył do wody, zanim zdążyłam go powstrzymać. Oby umiał pływać. Nie było go widać dłuższą chwilę. Usiadłam na krawędzi po turecku i sama nie wiem czemu, ale zaczęłam się śmiać. Chłopak wynurzył rękę i złapał się za deski. Podciągnął się i pokazała się jego mokra czupryna i następnie cała głowa. W drugiej ręce, którą wyjął spod wody widniał but.- Z czego się ryjesz? - zapytał z zażaleniem w głosie. 
- Z ciebie - zabrałam buta i podtopiłam Nathana lekko.
- No ej! - pisnął i złapał mnie za nadgarstek.
- Ani mi się waż - zagroziłam i puściłam trampek, który spadł na mostek.
- To rozbierz się i chodź do mnie - pociągnął mnie lekko za rękę.
- Nie - pokręciłam głową, a uścisk na nadgarstku się wzmocnił.
- Jesteś tego pewna? - uniósł brew. - Dobra sama tego chciałaś - pociągnął mnie i z pluskiem wpadłam w wodę. 
Woda była lodowata, aż moim ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze. Próbowałam wydostać się na powierzchnię, lecz nie mogłam. To był najgorszy problem. Nie umiałam pływać. Coraz więcej wody zaczęło dostawać się do mojego organizmu, przez nos i usta. Miałam wrażenie, że zaraz pójdę na dno i umrę w stawie. Mocne ręce złapały mnie za ramiona i wyciągnęły na powierzchnię. Zaczęłam łapczywie łapać powietrze i pluć wodą. Nathan mocno mnie trzymał i pomagał pozbyć się całego płynu. Gdy już to zrobiłam okręcił mnie w swoją stronę.
- Wszystko dobrze? - zapytał zatroskany.
- Już tak - wychrypiałam.- Dziękuję.
- Nie dziękuj. To moja wina. Ja Cię wciągnąłem do wody.
- Nie wiedziałeś, że nie umiem pływać.- łzy przez cały czas spływały mi po policzkach. Miałam nadzieję, że zmieszały się z wodą i Nath nic nie zobaczy. Akurat. 
- Nie płacz - położył dłonie na moich policzkach i wytarł je kciukami.
- Przynajmniej wiemy, że nie ma tu ciała dziecka - zaśmiałam się, a on mi wtórował. 
Spojrzałam mu w oczy i odruchowo ręką sięgnęłam do jego twarzy i zgarnęłam mu z oczu i czoła mokre kosmyki. Nath jak na zawołanie nachylił się i złączył nasze usta. Przesunęłam rękę na jego szyję i chwytając się lekko za nią, oddałam pocałunek. Zamknęłam oczy i pozwoliłam by nasze języki się złączyły. 
Napawaliśmy się naszą bliskością dłuższą chwilę i gdy oderwaliśmy się od siebie, żadne z nas nie potrafiło nic powiedzieć. Nasze spojrzenia przeszywały się nawzajem. Widziałam w oczach Natha iskierkę nadziei. Cholernej nadziei, której nie potrafiłam zrealizować. Bez słowa odwróciłam się od niego i starałam się dopłynąć do pomostu. Był to spory kłopot, ponieważ znajdowałam się na środku stawu, a woda była tu głęboka. Nie czułam dna i wolałam nie sprawdzać jak daleko jest od moich stóp. Chłopak widząc co próbuję zrobić, złapał mnie w pasie i razem podpłynęliśmy do mostku. Nath podciągnął się na rękach i zgrabnie wyszedł z wody. Następnie podał mi rękę i wyciągnął mnie na deski. Usiadłam na drewnie i odetchnęłam głęboko.
- Z suchych rzeczy to została mi jedna skarpetka i but - oceniłam swoje ciuchy i wykręciłam wodę z włosów.
- Nie chciałaś się rozebrać - zaśmiał się - to teraz masz. Wstawaj, idziemy do samochodu bo się jeszcze przeziębisz.
Zerknęłam na niego i wstałam. Miał już na sobie spodnie i buty, a koszulkę trzymał w dłoni. 
- Opalasz klatę? - uniosłam brew.
- Masz - podał mi koszulkę.- Ściągaj te mokre ubrania.
Zrobiłam jak powiedział, czyli zdjęłam mokrą koszulę i spodnie, i odziałam się w jego T-shirt, który sięgał mi do połowy uda. Opuściliśmy mostek, następnie łąkę i zatrzymaliśmy się przed bramą.
- Na boso będzie trochę trudniej - skrzywiłam się i wdrapałam na szczebelki. Koszulka podjechała mi do góry ukazując całe majtki. Usłyszałam ciche chrząknięcie i nawet nie musiałam się odwracać, aby określić gdzie znajduje się wzrok Nathana. Zeszłam z bramy i zaraz dołączył do mnie chłopak. - Zamoczę Ci samochód - powiedziałam, gdy otworzył mi drzwi.
- Trudno - machnął ręką. Zajął miejsce za kierownicą, więc i ja wsiadłam do środka.- Gdzie najpierw? - odpalił samochód.
- Do mnie - oznajmiłam - zawsze możesz przebrać się w ciuchy Josha - uśmiechnęłam się lekko.
Już po trzydziestu minutach jazdy, Nath zaparkował na naszym podjeździe. Wysiedliśmy z auta i zabierając swoje mokre rzeczy, weszliśmy do domu. 
- Nie powiem, na dworze było jednak zimno - przeszedł mnie przyjemny dreszcz, gdy poczułam ciepło. 
- Jak latasz w samych majtkach - zaśmiał się chłopak.
- Gdybyś mnie nie wciągnął do stawu, to miałabym na sobie swoje ciuchy, a ty koszulkę - wytknęłam mu palcem.
- Cześć Alyss - nagle z salonu wyszedł Rayan i zmierzył nas przenikliwym wzrokiem od góry do dołu. Zacisnął mocno szczękę i starał się utrzymać pokerową twarz, ale ja widziałam, że jest wściekły. 
- Ee...Cześć Ray - uśmiechnęłam się do niego krzywo.

Cześć, cześć. 
Skoro ostatni rozdział trochę nudniejszy, to niech przynajmniej w tym się coś dzieje! A co!
Jestem okropnie szczęśliwa, ponieważ widzę, że coraz więcej osób czyta moje opowiadanie i komentuje. Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną jak najdłużej.
*Takie małe sprostowanie. Sid to nie Nathan. Wiem, że Nath wygląda jak Sid z epoki lodowcowej i tak się go czasem nazywa, ale nie.
Do następnego! ;3


8 komentarzy:

  1. Hahaha... genialszego pomysłu bym nie miała na podpatrzenie sobie na tyłek dziewczyny :)
    O O Oł... widzę, że kłopoty się kroją :/

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie źle ;o Będą się bić? Masakra
    Ale fajnie, że tak miło spędzili czas i ten pocałunek... Genialne *-*
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Yyyyy... Sid to Nathan?! Jeżeli to co przeczytałam i dobrze zrozumiałam, to Nath jest biseksualny?!
    No bo... Z jakim innym Sidem Josh całowałby się?! Ależ ty to pokręciła -,-
    Ale fajnie napisałaś :)
    Super z tym Nathem i Alyss jak ona musiała przejść przez tą bramkę O.o
    Muszę się do jeszcze jednego przyczepić (albo źle zrozumialam)
    Alyss do tego jeziora (złożenie mojego zdania jest na jedynkę) przyniosla plrcak, który zostawiła w aucie? Ale ogólnie rozdział jest na sześć plus :) więc... Nie przejmuj się moim zrzzeniem, bo u mnie to nawet normalne :)
    Także ten... Nie mogłaś dodać tego rozdziału w poniedziałek?! Za to następny masz dodać w czwartek i ŻADNYCH sprzeciwów ;)
    Ok ok papa i weny kochana ;*
    CookieMonster

    OdpowiedzUsuń
  4. Kompletnie mnie zatkało! :D. Jednym słowem BOMBA i rządam nexta. Lecz przydało by się trochę opisać moje uczucia ;). Mhm... Gratulacje za pomysł z Josh'em i Sid'em bo tego się nie spodziewałam kompletnie xd. Jezioro po prostu świetne i się pocałowali!! Yeah! Za końcówkę to powinnam cię zabić, ale nie zrobię tego bo świat straci najlepszą blogerkę europy :* ( tak wiem podlizuje się, lecz mówię tylko prawdę ;* ) Dzięki za rozdział i do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super :)
    Ale akcja z tym stawem i pocałunkiem
    Ciekawa jestem co się wydarzybw nexcie
    Do kolejnego *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. o patrz, weszłam do cb na bloga z zamiarem opieprzenia, że nie ma rozdziału, a to ja go przegapiłam, przepraszam
    Rayan ożeż w mordkę jeża o.O
    ogólnie akcja nad tym stawikiem była fajna i ten pocałunek , hehe
    gej ?! zaskakujesz, nie powiem ;D
    do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział ciekawy :)
    No no fajnie to rozegrałaś nad stawem. Wyczuwam kłótnie :D
    Już nie mogę się doczekać next'a.
    Trzymaj się :*
    S.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuu będzie spięcie..
    rozdział super,
    Zapraszam na nowy rozdział:
    mirandaithewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń