1.03.2014

#14 Łapy przy sobie.


/ Halo? - odebrałam zaspana, nawet nie otwierając oczu.
/ Gdzie ty jesteś? - usłyszałam nerwowy głos Josha.
/ Spokojnie, nic mi nie jest - mruknęłam i uchyliłam jedną powiekę.
/ Ale ja się pytam gdzie jesteś - powtórzył brat.
- Alyss, skarbie chodź tu bliżej - jak na zawołanie wymruczał Ray i przycisnął mnie bardziej do siebie.
/ Dobra już wiem - westchnął. - Wracaj szybko, musimy porozmawiać - rozłączył się.
Odłożyłam telefon na półkę i zamknęłam oczy, tuląc się do Rayan'a.
***
- Noo cześć - powtórzyłam po raz setny przeciągając głoski i próbując wyswobodzić się z uścisku chłopaka. - Ray, muszę iść. Przecież zobaczymy się wieczorem. 
- Ostatni buziak - nadstawił policzek.
- Z rana jesteś po prostu niemożliwy - stanęłam na palcach i zbliżyłam wargi do policzka. Ray sprytnie przekręcił głowę i pocałował mnie w usta. Nasze wargi nie rozdzielały się dłuższą chwilę i już miałam wrażenie, że tego nie zrobią. W końcu sama odsunęłam się od chłopaka i uśmiechnęłam lekko. - Cwaniak jeden - dałam mu kuksańca w brzuch. 
- Nie mogłem się powstrzymać - głupkowato się wyszczerzył.
- W takim razie mogę już iść?
- Leć, leć piękna - cmoknął mnie w czoło i grzecznie zaczekał aż wyjdę z jego podwórka.
Zamknęłam za sobą furtkę i ruszyłam w swoją stronę. Będąc już niedaleko domu wyjęłam papierosa i paląc go, weszłam do środka. 
Odłożyłam torbę na krzesło u siebie w pokoju i zapukałam do drzwi brata. Weszłam do środka, ale mimo mojej nadziei, Josh nie był sam. Na łóżku siedział Sid z laptopem na kolanach i wystukiwał coś na klawiaturze. 
- Cześć chłopaki.
- Jesteś - brat wstał z uśmiechem.
- Przepraszam, ale nie dało się wcześniej - oparłam się o drzwi, które wcześniej za sobą zamknęłam.
- Co u Rayana?
- A wszystko dobrze - uśmiechnęłam się. - Dobra to ja nie przeszkadzam - spojrzałam po ich twarzach i wycofałam się z pomieszczenia. 
- Alyss! - brat zrobił kilka kroków w moją stronę.
- Hmm?
- Nath, wczoraj wydzwaniał do mnie jak opętany. Nie wiem o co chodzi, ale chyba martwił się o Ciebie. Miałaś do niego po lekcjach przyjść, czy coś.
- On sam nie przyszedł do szkoły - wzruszyłam ramionami.
- Nie mógł. Jego śliwa pod okiem jest tak duża, że nawet okulary jej nie zakrywają.
- Jaka śliwa?! - zdziwiłam się.
- Nie chciał powiedzieć kto, ani czemu, go tak urządził...
- Daj mi jego numer - wyjęłam telefon z kieszeni.
Brat podał mi namiary na Sykes'a, więc będąc już u siebie w pokoju zadzwoniłam. 
/ Tak? - po trzecim sygnale, usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka.
/ Cześć. Tu Alyss.
/ Alyss? - przez telefon słyszałam jak jego łóżko zachlupotało, gdy podniósł się.
/ Tak, obudziłam Cię?
/ Nie, nie, już nie spałem.
/ Podobno wczoraj dzwoniłeś za mną...
/ Nie przyszłaś na korki - powiedział z wyrzutem.
/ Czemu nie było Cię w szkole? - przybrałam podobny ton głosu.
/ Ee...- zaciął się.
/ Ee, co? - usiadłam sobie na parapecie. 
/ Nie mogłem. Pomyślałem, że i tak przyjdziesz do mnie - jęknął niezadowolony.
/ Czemu nie mogłeś?
/ Po prostu nie mo...
/ Co Ci się stało w oko? - przerwałam mu ostro.
/ Nic, skąd taki pomysł, że mogło mi się coś stać w oko? - zakłopotał się.
/ Josh - wyjaśniłam. - A więc?
/ Powiem Ci jak do mnie dziś przyjdziesz - oznajmił.
/ Nie przyjdę do Ciebie Sykes - prychnęłam.
/ W takim razie w poniedziałek.
/ Nie. Już więcej nie przyjdę do Ciebie Sykes - sprostowałam.
/ A korki? - zdziwił się.
/ Pogadam z facetką.
/ Alyss...
/ Odpuść sobie Nathan - znów mu przerwałam. - Troszeczkę się zapędziłeś...My się zapędziliśmy - jęknęłam z wyrzutem. - Mam chłopaka. Jest nim Rayan i nie chcę aby przeze mnie, znów...
/ Co znów?
/ Nic. Cześć - zakończyłam rozmowę i rzuciłam telefon na łóżko.
Wiem, że go zraniłam. Czuję to, ponieważ mnie też to boli. Ale nie mogę postąpić teraz inaczej. Muszę go od siebie odsunąć i postarać się, aby mnie znienawidził, a potem w końcu zapomniał. Aby był szczęśliwy i nie musiał stać pod cholernym znakiem zapytania, tak jak ja. Nie chce aby znajdował się w podobnej sytuacji. Nie chcę, aby z mojego powody znów mu się coś stało...
***
Wróciłam odświeżona po dość długim prysznicu do swojego pokoju. Zostawiłam wcześniej noszone ubrania na biurku i otworzyłam okno. Puściłam sobie dość głośno muzykę i w luźnych szortach, oraz za dużej koszulce, rozsiadłam się wygodnie na łóżku. Do wyjścia miałam jeszcze około godzinę, więc chciałam sięgnąć po książkę leżącą na stoliku nocnym, ale mój wzrok padł na szkicownik. Położyłam go przed sobą i otworzyłam na ostatnio użytkowanej stronie. Dawno nie rysowałam... No chyba, że jakieś bazgroły na marginesie zeszytu, czy ostatniej kartce. Sięgnęłam po ołówek i gładko przejechałam po papierze.
Kreśliłam, cieniowałam, tworzyłam różne wzory, aż otrzymałam zadowalający efekt końcowy. 
Ktoś nagle zapukał do moich drzwi i wszedł do środka. Spojrzałam na Josha i obdarzyłam go miłym uśmiechem. 
- Co robisz? - usiadł obok mnie i przysunął do siebie mój szkicownik. - Wow. Ty tak na serio? 
- Nie, wiesz na niby - przewróciłam oczami. 
Przez chwilę się nie odzywał i tylko przekręcał kartki notesu. 
- Nie wiedziałem, że tak umiesz - z wyrazu jego twarzy było można wyczytać podziw i dumę.
- To teraz już wiesz - zabrałam zeszyt i odłożyłam go na półkę stolika nocnego. 
- No ej! - wyciągnął rękę po zabraną rzecz, ale ja się tylko zaśmiałam i trzepnęłam go po dłoni. - No dobra już, już - uśmiechnął się i położył na plecy.
Dołączyłam do niego kładąc się w takiej samej pozycji i wpatrując w sufit. 
- Co się dzieje Al? - zapytał łagodnie i przekręcił głowę w moją stronę.
- Nic - odpowiedziałam i kątem oka zauważyłam jak kręci głową.
- Nie kłam. Wiem, że coś się dzieje. Kiedyś od razu przyszłabyś do mnie.
- To znaczy jako dziesięciolatka, której dzieciak sąsiadów znów zabrał lalkę. To jest to kiedyś. Wtedy od razu szedłeś skopać mu tyłek i odzyskać zabawkę. A teraz już tak nie postąpisz.  
- Tamten dzieciak był wyjątkowo denerwujący...- brat podniósł się na łokciach. - Młoda, może i teraz tu nie chodzi o lalkę, ale ja nadal mogę przyłożyć osobie, która Cię skrzywdzi. Tylko mi o tym powiedz. Powiedz co się dzieje - złapał mnie za rękę.
- Nic się nie dzieje Josh - uśmiechnęłam się sztucznie. - Muszę się już zbierać - podniosłam się zgrabnie z łóżka.
- Gdzie idziesz? - on również wstał. 
- Umówiłam się z Rayan'em - mruknęłam i otworzyłam szafę. - Możesz zostawić mnie samą? 
- Tak już - pokiwał głową. - A tak w ogóle to co Nath chciał od Ciebie?
- Nic wielkiego - zerknęłam na brata.
- Okej - wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi.
Wyjęłam z szafy odpowiednie ubrania, z komody bieliznę, a następnie dobrałam jeszcze kilka detali. Zrobiłam mocny makijaż i włosy zostawiłam rozpuszczone. Po około trzydziestu minutach wyszłam z domu i zastałam przed nim Ray'a opierającego się o barierkę od schodów. 
- Alyss? - uniósł brew.
- A któż by inny? - zatrzymałam się w pół kroku.
- Masz na sobie spódnicę?! - zrobił wielkie oczy.
- Nie kurde to tylko twoja wyobraźnia. Tak na serio to mam na sobie jakieś pantalony z dziewiętnastego wieku - założyłam ręce na piersi.
- No przepraszam - przygarnął mnie do siebie i złożył na moich wargach soczystego całusa. - Wyglądasz bardzo...seksownie - wyszczerzył się i odchylił rąbek mojej spódnicy.
- Łapy przy sobie - pogroziłam mu palcem.
- No już, już - podniósł ręce w obronnym geście. - Idziemy? 
- Tak.
Kwestię Nathana postanowiłam zostawić jak na razie w spokoju.  

Hej.
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale zwyczajnie nie miałam czasu, aby spokojnie usiąść i go napisać. Ciągle mi w nim czegoś brakuje i coś mi nie pasuje, ale zaraz zabieram się za kolejny więc wszystko uzupełnię.
Dziękuję za wszystkie komentarze i tak dużą liczbę odwiedzin.
Do następnego, słońca! ;3

8 komentarzy:

  1. Biedny Nath :( Współczuję ...
    Mnie się nie podoba ten Ryan, wolę Sykesa
    Wydaje mi się że to Ray nabil BabyNathowi śliwe pod okiem
    Rozdział jak zwykle super :D
    Weny *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej ;c Biedny Nath;c śliwa ;c
    Teraz zdecydowanie chce, żeby była z Nathanem... ten Ryan mi się nie podoba już ;c
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział:)
    no to wiadomo kto pobił Natha:)
    ten Ryan jest jakiś popierdolony i mogę się założyć że nic nie czuje do Alyss tylko jest z nią dla jakiegoś powodu:)
    i sorry ale co to miało być ta rozmowa jej z Nathanem? mam nadzieje że jednak będzie chodzić na korki do niego:p
    no i może w końcu zrozumie kogo kocha naprawdę i wybierze nareszcie Natha:D
    liczę że Nath będzie o nią walczył:D
    weny życzę i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepraszaj bo rozdział wyszedł naprawdę fajnie. I wierzę, że to co ci tu zabraknie wciśniesz w kolejny rozdział ;) Tak wogóle to zastanawiam się co dalej będzie z Nathan'em, ale to już w twoich rękach :) rozdział Supcio i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś mi się wydaje że Ray zrobił śliwę Nathan'owi.
    Alyss się waha, chyba nie wiem co tak naprawdę czuje, albo doskonale wie i chce to dobrze ukryć i okłamuje samą siebie. Mam nadzieję że będzie z Nathan'em
    Trzymaj się :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super, ale mam jedno ale, mianowicie:
    Dlaczego Alyss jest Rayanem a nie z Nathem?
    Za to masz normalnie w ucho. Zobaczysz.
    A rozdziały piszesz boskie. I nie przestawaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. śliwa Nath'a ? pewnie sprawa Rayana i wcale nie jest mi go szkoda
    dobrze zrobiła Alyss, że zadzwoniła do Sykesa i powiedziała, że nie będzie do niego przychodzić
    ciekawa jestem co dalej wymyślisz, bo coś mi się wydaję, że Nathan jeszcze namiesza w opowiadaniu, on i Alyss :)
    trzymaj się i duuuuuużo pisz, a wena niech cię nie opuszcza :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć! Zmusiłaś mnie! Ale ja nie umiem odmówić tym smutnym oczkom 0.0
    Więc... Nathan+śliwa na oku=Rayan. To wiadome. No... Alyss! Masz się ogarnąć! Ray jest złyyyyy (powtarzam się. W innych komach [u większości] piszę, że ten chłopaczek jest zły)
    Pewnie już nic wpbardziej kreatywnego nie wymyślę... A więc do nexta. Weny ;)
    I... Zapomniałam xd
    Emmm a! Już wiedziałam, że Sid to Sid a nie Nathan haha... Wiem, wiem ;_;
    I czuję, że ekhem, ekhem ,,kolega,, Josha będzie częstym gościem w ich domu.
    Ciekawe co z ich mamą O.o
    Może wpadła do kibla u jego ukochanego w poszukiwaniu doliny Muminków?
    A jednak wymyśliłam! Znaczy się coś kreatywnego :3 aww jak słodko xd
    Dobra to ja kończę kochana i jeszcze raz weny ;*

    OdpowiedzUsuń