23.03.2014

#18 Królowa Elżbieta jesteś?


Następnego dnia z ogromną niechęcią i zażenowaniem usiadłam przy stole w kuchni. Noc spędziłam już u siebie i niestety rano w porę nie udało się mi się wymknąć. Margaret postawiła przede mną i Joshem talerz z kanapkami. Sama z kubkiem w ręku usiadła na przeciwko nas i rozłożyła gazetę.
- Gdzie wczoraj zniknęłaś? - zapytała się mnie, wertując lekturę.
- Nie Twoja sprawa - warknęłam niezadowolona. Oparłam się o krzesło i założyłam ręce na piersi.
- Zachowuj się - upomniała mnie i upiła łyk kawy z kubka. - O której dziś kończycie lekcje?
- Po piętnastej - mruknął brat, który zajadał się kanapką.
- Alyss?
- Też coś koło tego - machnęłam lekceważąco ręką.
W całej kuchni rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu, ale jakoś nie było chętnego do odebrania.
- Dziecko - zerknęła na mnie matka i wskazała głową na telefon.
Westchnęłam i dźwignęłam się z siedzenia. Stanęłam przy blacie i podniosłam słuchawkę.
/ Słucham?
/ Dzień dobry. Tu Paul James. Czy rozmawiam z Alyss Stone? - Wypowiedział na jednym tchu mężczyzna.
/ Tak - przytaknęłam.
/ A więc, zgodnie z procedurą nadrabianie godzin zaczynasz od dzisiaj. Masz być na miejscu o godzinie szesnastej. Cały sprzęt udostępnia właściciel placówki, więc nie musisz zawracać sobie tym głowy.
/ Skaczę z radości - mruknęłam. Zauważyłam ostrzegające spojrzenia rodzicielki, ale je zignorowałam. - Coś jeszcze?
/ Jeżeli nie chcesz mieć większych kłopotów, proszę opuść trochę ton głosu i zwracaj się do mnie z większym szacunkiem. 
/ A co? Królowa Elżbieta jesteś? - zakpiłam i odłożyłam słuchawkę.
- Alysso, co to miało znaczyć? - oburzyła się matka. - Z kim ty w ten sposób rozmawiałaś?
- Z policjantem - oznajmiłam. - Cześć Josh - machnęłam do brata. Zabrałam torbę z krzesła i wyszłam z kuchni, a następnie z domu.
***
Po lekcjach szukałam Rayan'a aby pójść z nim na te cholerne godziny społeczne, ale w szkole i jej pobliżu go nie było. Sama więc zjawiałam się na parkingu z nadzieją, że już jest na miejscu. Nadzieja matką głupich. Mnie od razu skierowano do malowania jednej z tylnych ścian budynku, a jego nie było. Mocno wkurzona, że muszę pracować bez niego, wyciągnęłam telefon i słuchawki. Włożyłam je do uszu i puściłam głośno muzykę. Zajęłam się mozolnym  przemalowywaniem brudnej żółtej powierzchni, na wesoły niebieski kolor, który jak dla mnie był obrzydliwy. Gdybym miała kilka mniejszych pędzli, różne kolory farb to mogłabym stworzyć na tej ścianie coś ładniejszego, niż niebieski bełt. 
Poczułam, że ktoś nagle wyciąga mi słuchawkę z lewego ucha i aż podskoczyłam. Okręciłam się w stronę sprawcy i na moją twarz natychmiast wypłynęło zdziwienie. 
- Co tu robisz? - wyjęłam również drugą słuchawkę.
- Jak na razie stoję - ukazał rząd białych zębów. - Mam pomóc Ci w malowaniu.
- Nie potrzebuję pomocy Nathan . - Odwróciłam się do ściany i przejechałam pędzlem, nakładając niebieski odcień.
- Ale chyba nie chcesz tu siedzieć do jutra, nie? - zapytał, a ja kiwnęłam głową w odpowiedzi. - No właśnie. Dlatego Ci pomogę.
Chwycił nieużywany pędzel i umaczał go w farbie.
- Niech Ci będzie - westchnęłam. - Rób sobie co chcesz. - Wsunęłam słuchawki do uszu i odtworzyłam listę piosenek na nowo.
Cały czas starałam się ignorować postać chłopaka, stojącą obok mnie. Wsłuchiwałam się w piosenkę płynącą z urządzenia, myślałam o wszystkim co w żadnym stopniu nie jest dla mnie ważne. Wyobrażałam sobie rysunek, który mógłby powstać na ścianie przede mną. Dlaczego ja jeszcze nigdy w życiu nie stworzyłam żadnego muralu? Zadawałam sobie to i podobne pytania. Niestety Nathana obecność nadal była odczuwalna, mimo że przesuwaliśmy się wzdłuż budynku i chłopak oddalał się ode mnie o dwa, trzy kroczki.
- Co słuchasz? - Nathan znów wyjął mi słuchawkę z ucha. 
- Nie spodobałoby Ci się - słusznie stwierdziłam.
- Skąd wiesz? - oburzył się. 
- Rock? - uniosłam pytająco brew.
- Może - przeciągnął.
- Jasne - prychnęłam. 
- Nie wierzysz?
- To podaj mi przynajmniej trzy rockowe zespoły. - Rzuciłam mu wyzwanie.
- Eee...- podrapał się po głowie. - Czekaj chwilę - wydobył telefonu z kieszonki.
- Nie ma takiego oszukiwania - zabrałam mu urządzenie.
- To nie jest  - zaczął, ale widząc mój wzrok zrezygnował z zaprzeczania. - Okej...To może Nirvana? 
- Jeden, - kiwnęłam głową - jeszcze dwa.
- Kurde - mruknął pod nosem i wziął się za kontynuowanie malowania. 
Dłuższą chwilę intensywnie myślał, aż w końcu wypalił: 
- Arctic Monkeys!
- Dwa - pokazałam odpowiednią liczbę na palcach. - Jeszcze jeden.
I znów chwila ciszy, podczas której chłopak starał się coś wykombinować. 
- Foster the People? - zapytał niepewny.
- Nie powiedziałabym, że to zespół rockowy. 
- Czyli znasz?
- Znam - pokiwałam głową.
- Masz ich jakąś ulubioną piosenkę?
- Nie lubię dzielić muzyki na "ulubione" i " nie ulubione". Jak mi się jakaś piosenka podoba to po prostu ją lubię i tyle - wzruszyłam ramionami. - Jest za dużo niezłych kawałków, aby je "segregować"
- Podoba mi się Twój sposób myślenia - posłał mi uśmiech.
- Okej - odpowiedziałam tym samym. - A więc? Jeszcze jeden zespół. Tak łatwo się nie wykręcisz.
- A już myślałem - zaśmiał się. - Dobra, to może AC/DC?
- O wow. Znasz trzy rockowe zespoły. Gratuluję - zaśmiałam się.
- Dziękuję - udał, że macha do publiczności. - Nie trzeba było.
Zarżałam jeszcze bardziej, a on z satysfakcją się uśmiechnął. Chyba mogłabym polubić ten uśmiech.
- Dobra, kończmy tą ścianę i idźmy dalej, bo mi się nie chce tu siedzieć jak powiedziałeś, do jutra. 
- No przecież malujemy - machnął pędzlem, rozchlapując wokół  farbę.
- Debilu, uważaj trochę! - warknęłam, ścierając niebieski kolor, z policzka.
- Sorry - zaśmiał się. Oczywiście, wcale przykro mu nie było. - To teraz bogini rockowej muzyki, proszę mi powiedzieć 5 zespołów od jakich powinienem zacząć.
- Co zacząć? - zapytałam, nie rozumiejąc o co mu chodzi. 
- No wkroczenie w świat Twojej muzyki - oznajmił poważnie. 
Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem i aż musiałam się zgiąć, i złapać za brzuch, bo mnie rozbolał.
- Wkroczenie w świat Twojej muzyki - wydusiłam, naśladując jego głos, co nijak mi wychodziło. - Ty tak na poważnie?
- Tak. I nie rozumiem dlaczego się śmiejesz. 
- Przepraszam, ale to tak śmiesznie zabrzmiało, że nie nie mogłam inaczej zareagować. - Uspokoiłam się i wzięłam dwa głębsze oddechy. - Okej...To tak jakby chcesz wiedzieć, do czego ja zaczęłam?
- Dokładnie - potwierdził.
- No to chyba takimi pierwszymi zespołami, to była Nirvana, Metallica, AC/DC. A potem to już tak samo poleciało. - Uśmiechnęłam się do niego. - A ty jakiej teraz muzyki słuchasz?
- Różnej. Sam nie wiem jak ją określić.
- To zrozumiałe. Nie masz odpowiedniego gustu.
- Dzięki - mruknął pod nosem.
- Przyjemność po mojej stronie - uśmiechnęłam się. 
***
Wróciłam do domu około godziny dwudziestej. Można już odjąć cztery godziny prac społecznych. Sama nie wiem co we mnie wstąpiło i w jaki sposób tak dobrze dogadywałam się z Nathanem. Sama mu powiedziałam, aby sobie odpuścił i zerwałam kontakt. Dlaczego więc spędziłam z nim te cztery godziny? 
Przeszłam przez hol ignorując pytania matki "Jak było?", " Dobrze się pracowało?", "Jesteś zmęczona?", " Jesteś głodna?". Weszłam na górę i zamknęłam drzwi od  mojego pokoju. Rzuciłam torbę na krzesło i wyjęłam z szuflady paczkę papierosów. Wzięłam jednego i zapaliłam, od razu zaciągając się kuszącym zapachem i smakiem tytoniu. Sięgnęłam po telefon i weszłam w kontakty. Znalazłam odpowiedni numer i z bijącym mocno sercem zadzwoniłam.
/ Tak, słucham? - usłyszałam gruby męski głos.
/ Cześć, tato - powiedziałam dosyć cicho.
/ Alyss? - zdziwił się mężczyzna. - To ty, księżniczko?
/ Tak, tato - kiwnęłam głową, chodź on nie mógł tego zobaczyć.
/ Moja córeczka. Ale się za Tobą stęskniłem - westchnął.
/ Ja za Tobą też. Gdzie obecnie jesteś...znaczy jesteście? - poprawiłam się.
/ Zostaliśmy w Hiszpanii. - Oznajmił.
/ Jak to, zostaliście w Hiszpanii? Przecież mieliście wrócić. - Zauważyłam z wyrzutem.
/ Trochę się u nas pozmieniało.
/ Trochę? Tato u was się trochę pozmieniało? A co ja z Joshem mamy powiedzieć?! 
/ Spokojnie, księżniczko. Wiem, że z mamą jest trudno...
/ Trudno?! - przerwałam mu. - To jest jakiś koszmar! Ona próbuje odbudować naszą rodzinę! Zastępuje Cię innym!
/ Naprawdę? - zainteresował się.
Nagle coś w mi w telefonie zapikało, więc odsunęłam go od ucha i spojrzałam na wyświetlacz.
/ Zaczekaj chwilę. Mam drugą rozmowę. - Przełączyłam rozmówcę. - Tak?
/ Cześć, przepraszam, że nie poszedłem z Tobą na malowanie - od razu zaczął Ray.
/ Spoko - rzuciłam oschle. - Jak zwykle zrobiłam wszystko za Ciebie.
/ Serio? Kurde, dzięki. Następnym razem pójdę z Tobą.
/ No jasne.  Ja muszę kończyć.
/ Wszystko dobrze? - zaniepokoił się.
/ Nie - warknęłam i wróciłam do rozmowy z tatą. - Jestem.
/ Naprawdę, zastąpiła mnie już innym?
/ Tak - westchnęłam. - Ma na imię Harry i chyba jest nieźle nadziany. Jest jakaś możliwość, że wrócicie?
/ Raczej nie, skarbie. Przepraszam, ale muszę iść na kolację. Zadzwonię do Ciebie jakoś niedługo, dobrze?
/ Nie, tato. Nie dobrze - odpowiedziałam, ale on już tego nie usłyszał, bo zakończył rozmowę.




Helo!
Jeden z moim ulubionych rozdziałów jest już wasz. ;)
Co wy na taki obrót spraw? Alyss miła dla Nathana? Szczerze mówiąc nie przywykłam do takich stosunków między nimi i dziwnie mi się to pisało. Ale to nic. Jeżeli chce zrealizować mój plan to muszę się przyzwyczaić. ;D
Okej, to zachęcam do komentowania i obserwowania bloga. 
(przepraszam za jakiekolwiek błędy)
Do następnego słońca! ;** 

9 komentarzy:

  1. *-*
    No to mnie zaskoczyłaś :D
    Nie spodziewałam się, że Alyss może być miła dla Nathana, myślałam, że będą mieć jakiś kontakt, ale w trochę inny sposób ;D
    Bardzo fajnie mi się czytało ten rozdział ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny, weny i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam szczerze, że mnie zaskoczyłaś. Alyss i bycie miłą. Ciekawe.
    Weny i do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie ze strony Nathan'a , że pomógł Alyss :)
    Kurcze rozmowa Alyss i policjanta była genialna.
    Już nie mogę się doczekać następnej części :)
    Pozdrawiam
    S.

    OdpowiedzUsuń
  4. mi się podoba taki obrót sprawy, bo fajnie się czytało i Nathan wymieniający zespoły rockowe, zabawne to było (żeby nie użyć słowa "urocze") ^^
    ojciec w Hiszpanii, Rayan się nie pojawił, się nie dziwię, że jest zła, no i jeszcze ta matka, kurna, jaka ona jest irytująca
    podobała mi się rozmowa Alyss z policjantem :D

    / A co? Królowa Elżbieta jesteś? - zakpiłam i odłożyłam słuchawkę.
    - Z kim ty w ten sposób rozmawiałaś?
    - Z policjantem

    No genialne, stara xD
    Trzymaj się i pisz next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero zauważyłam nowy rozdział <3 Ten Twój blog jest cudowny

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział ponadczasowy :D
    Strasznie mi się podobał :)
    Masz talent niewątpliwie :D
    Weny Kochana *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. wlasnie mam mega okropny humor, jestem wkurzona niemilosiernie i nie wiedzialam co ze soba zrobic, zeby poprawic swoje samopoczucie. az w koncu stwierdzilam ze przeczytam Twój rozdzial. i mialam racje! choc na pare skromnych minutek moglam odleciec do innego swiata i pograzyc sie w nim bez pamieci.
    Alyss moglaby byc moim kompanem - uwielbiam takie nieposkromione charakterki! i bardzo sie ciesze ze dalas nam takiego surprisa w postaci milej Alyss w czasie rozmowy z Nathanem choc mam cicha nadzieje ze juz nie zostawisz tak ich sielsko anielsko i ze jeszcze beda sie klocili bo co jak co ale takie iskry to ja uwielbiam :D ;) !
    kurdełkę - matka frustrujaca ;x. i w tym momencie szkoda mi naszej Alyss, bo wydaje sie byc taka samotna i teskniaca za ojcem, ktory dal teraz dupy i nie wraca -.-

    rozdzial zdecydowanie na wielkie TAK i czekam z wielka przyjemnoscia na nastepny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny :). Zaskoczyłaś mnie z Nathan'em i mam nadzieję być dalej tak mile zaskakiwana ;). Do następnego i Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny ! Weeny jak najwięcej i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń