11.04.2014

#23 Weź się człowieku zdecyduj.


- Cześć - uśmiechnęła się Emma, dosiadając się do mnie na obiedzie.
Uniosłam w odpowiedzi pytająco brew. 
- To w końcu nasz parapet, więc nie dziw się, że tu siadłam - wzruszyła ramionami.
- Okej. To może ja pójdę? - zaczęłam układać rzeczy na metalowej tacce. 
- Zostań - zatrzymała mnie. - Chciałam z Tobą porozmawiać.
- O czym? - odłożyłam tackę znów na kawałek parapetu przed sobą.
- Bardziej o kim - głośno przełknęła ślinę. - Powiesz mi u kogo byłaś? Bardzo się martwiłam...
- Spokojnie. Byłam bezpieczna. - Zapewniłam.
W pewnym sensie tak było. Spałam sobie w ciepłych domach, w łóżku, pod kołdrą. Można by pomyśleć, że jak na moją sytuację, to pławiłam się w luksusach. Jedynymi niebezpieczeństwami jakie napotkałam to wyznania Nathana i jego rodzina.
- To dobrze. Chciałam do Ciebie zadzwonić kilka razy, ale doszłam do wniosku, że i tak nie odbierzesz.
Kiwnęłam głową. Dało się zauważyć, że Emma starała się jak najdłużej ciągnąć tą rozmowę i odwlec to co miała mi powiedzieć.
- A jak sytuacja z Rayan'em? - zapytała niepewnie.
- O czym chciałaś tak konkretnie ze mną porozmawiać?
Rayan... Tu możemy postawić ogromny znak zapytania. Nie jestem pewna czy moje domysły się sprawdzają. Chłopak może mi jeszcze kilka spraw wyjaśnić. Dopiero wtedy ostatecznie to zakończę. Nie będę więcej się niszczyła.
- Właśnie o nim - mruknęła cicho i tym przykuła bardziej moją uwagę.
- Słucham.
- Rayan Cię zdradza - wydukała z wysiłkiem i spuściła głowę.
Kolejny raz podczas tej rozmowy zamilkłam. Miałam ochotę krzyknąć, że się tego domyślam. Że z jednej strony chce wiedzieć więcej i być pewna, a z drugiej chce zapomnieć i przestać ciągle o tym myśleć. Powoli przymknęłam powieki, i tak samo wolno je otworzyłam.
- Skąd wiesz? - starałam się panować nad głosem, ale przez wymieszane emocje, warknęłam.
- Byłam z Max'em w czwartek w takim jednym klubie. Widziałam go z jakąś brunetką. Na początku myślałam, że to ty. Ale w porę laska się odwróciła i wyprowadziła mnie z błędu.
- Brunetką? - uniosłam brew. - A to nie był przypadkiem lekko rudawy chłopak? Wyglądająca jak Dominic? 
- Wyglądająca jak Dominic? - zdziwiła się.
- Konkretnie chodzi mi o Dominica.
- Nie. To na pewno była ciemna brunetka. 
Po jej zapewnieniu wstałam i zostawiając tackę wybiegłam ze stołówki. 
Koniec przerwy obiadowej - papieros za szkołą. Przypomniałam sobie wiadomość, którą dostałam dzisiaj rano od Ray'a. Miałam z początku ją zlekceważyć. 
Wyminęłam się z kilkoma znajomymi. Usłyszałam parę razy "Cześć" skierowane w moją osobę, ale nawet nie zawracałam sobie głowy witaniem się. 
Blondyn siedział już na ławce. Z nadzieją czekał na mnie. 
- Siema - mruknęłam, aby zgrywać pozory i usiadłam obok niego.
- Przyszłaś - odetchnął z wyraźną ulgą. Natychmiast wyjął papierosa i po odpaleniu go podał mi.
- Dzięki - włożyłam fajkę między wargi.
- Fajny miałaś w sobotęj ten pomysł z graffiti - zerknął na mnie.
- Mi też się podobał. Najwyraźniej to co jest spoko dla mnie, dla facetów na jego poziomie już nie.
- Nie przejmuj się. Gość ma beznadziejny gust. Sama powinnaś to dobrze wiedzieć. Przecież to ty używasz niebieskich bełtów do malowania. - Zaśmiał się.
- Racja - przyznałam i wypuściłam powoli dym z ust. - Dobra, więc po co kazałeś mi tu przyjść?
- Zawsze się tu spotykamy - oburzył się, a ja zmierzyłam go ostrym wzrokiem. - No co? Regularnie jaramy tu fajkę.
- Czyli nie chcesz mi nic powiedzieć? - uniosłam brew.
- Nie przeleciałem Sam.
- Mhm - mruknęłam. - Tak samo jak i nie lizałeś się z ciemną brunetką w czwartek w klubie?
- Skąd wiesz? - przeraził się, a ja jedynie gorzko zaśmiałam.
- O patrz. Czyli jednak - wstałam z ławki.
- To nie tak - również wstał.
- To jak? 
- To nie było celowe - zaczął się tłumaczyć.
- Powiedz mi jeszcze, że przez przypadek przyssałeś się do jej ust. Tak samo jak przez przypadek pieprzyłeś się z Sam.
- Mówiłem Ci już...
- Gówno mnie obchodzi co mówiłeś! - przerwałam mu. - To koniec! 
- Jaki koniec?! - osłupiał.
- Z nami! Zapomnij! - krzyknęłam i rzuciłam peta pod jego nogi. - Żegnam - odwróciłam się na pięcie.
- Zaczekaj, kotek - złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
Wykorzystałam to i uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz. Patrzył się chwilę na mnie szeroko otwartymi oczami. Złapał się za policzek i jęknął;
- Dziwka.
Najpierw kotek, potem dziwka. Weź się człowieku zdecyduj.
- Z Ciebie - warknęłam. - Tyle, że męska.
I odeszłam szybkim krokiem. Opuściłam teren szkoły i ruszyłam w stronę domu Sid'a. Przynajmniej nie dostanę kolejnej jedynki w budzie za brak podręczników i zeszytów.
***
Przeskoczyłam przez obszerną bramę i wylądowałam miękko na kolanach. Czmychnęłam na tyły domu do ogrodu i rozeznałam się w terenie. Śliczna zielona, równo skoszona trawa. Leżaki, barek, grill. A nawet basen. Szkoda, że odkryłam to tak późno. Otaksowałam wzrokiem ścianę domu i odszukałam odpowiednie okno. Zwinęłam kamyk z ścieżki i rzuciłam, modląc się, abym nie rozbiła szyby. Nie musiałam długo czekać na pojawienie się brązowej idealnie ułożonej czupryny chłopaka.
- Alyss? - wychylił się.
- Podobno lubisz pomagać.
- Co się stało? - zaniepokoił się.
- Wyjdziesz? Śliczna pogoda. Szkoda tego tracić.
- Czekaj - machnął ręką i zniknął, zamykając okno. Usiadłam na jednym z białych leżaków i wyciągnęłam przed sobie nogi. Torbę położyłam obok na trawie.
Jak na Anglię dzień na prawdę był bardzo ciepły. Aż nachodziła człowieka ochota rozebrać się i wskoczyć do basenu. Usłyszałam szelest z mojej prawej strony. Nawet nie musiałam sprawdzać, kto taki zajmuje leżak obok mnie.
- Nie wspominałeś, że masz basen za domem - zauważyłam z wyrzutem. - Takie rozrywki przede mną ukrywać?
- Nie było stosownej okazji. Wiesz nasze stosunki bywały... - urwał namyślając się - różne.
- Racja - kiwnęłam głową.
- Wspominałaś o jakimś pomaganiu. Masz problemy?
- Jeszcze się pytasz - zaśmiałam się cicho.
- Coś z matką?
- I nie tylko - mruknęłam.
- To może najpierw matka?
- Jest w ciąży.
- Słucham?! - zdziwił się. - W ciąży? Z tym Harrym, czy jak mu tam?
- Dokładnie. A wiesz co jeszcze? - pokręcił głową. Oczywiście, skąd miał wiedzieć? Skarciłam samą siebie w myślach. - Byłam tam u nich wczoraj. I odbyłyśmy dość ciekawą rozmowę, z której wynika że Margaret wcale nie jest taka szczęśliwa. Można powiedzieć, że stacza się na dno, niżej niż po rozwodzie. Tak samo jak ja... - ostatnie zdanie dodałam ściszonym głosem, ale Nathan i tak to wyłapał.
- Wcale się nie staczasz! Jak na taką sytuację, radzisz sobie świetnie.
- Zerwałam dziś z Rayan'em.
- Dlaczego? - westchnął, ale mnie wydawało się, że to bardziej z ulgi, niż ze współczucia.
- Zdradzał mnie - wzruszyłam ramionami, jakby nigdy nic. - Znowu.
- Znowu? - zmarszczył brwi.
- Na początku roku gdy byliśmy razem, też mnie zdradził. A ja głupia znów stworzyłam z nim parę. - Uderzyłam się z plaskiem w czoło.
- Ludzie popełniają błędy.
- No ale ile można? - mruknęłam z wyrzutem. - Sama siebie krzywdzę, wracając do takich męskich dziwek, jak Ray. A to boli, Nathan.
- Wiem coś o tym... - westchnął.
Odwróciłam głowę w jego stronę.
- Wiesz?
- Tak. W wakacje byłem w podobnej sytuacji co ty.
- Na prawdę? - usiadłam po turecku przodem do niego.
- Nazywała się Sophia. Byliśmy ze sobą niecały rok. Zaczęliśmy chodzić na początku pierwszego semestru, gdy zaczynałem pierwszą klasę, tak jak z resztą i ona. Było nam dobrze ze sobą. - Zrobił krótką przerwę. - Raz poszedłem do niej... No i zastałem ją w łóżku z innym - mówił to wszystko głosem wypranym z uczuć.
- No to wiesz jednak jak się czuję - mruknęłam tylko. - Sophia chodzi jeszcze do naszej szkoły? Nie znam osoby o takim imieniu.
- Nadal się u nas uczy. Jest cheerleaderką, więc to nie dziwne - zaśmiał się sucho. - Raczej nie zainteresowałoby Cię kumplowanie się z taką osobą.
- Racja.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, każdy pochłonięty swoimi myślami, aż odezwał się Nathan.
- Chodź coś Ci pokażę - wstał i wyciągnął do mnie rękę.
- Co takiego? - zerknęłam w górę na jego twarz.
- Zobaczysz.
Ujęłam jego dłoń i pozwoliłam się podnieść i następnie zaprowadzić do jego pokoju. Chłopak zamknął za nami drzwi i usiadł na długim stołku przy pianinie.
- Co robisz? - zdziwiłam się.
- Pokażę Ci w jaki ja sposób odreagowałem po Sophii.
I zaczął grać, śpiewając.
I can't believe I had to see
The girl of my dreams cheating on me
The pain you caused has left me dead inside
I'm gonna make sure you regret that night

W moim umyśle od razu pojawiło się złudzenie, że już słyszałam te słowa i tą melodię. I to nie jeden raz.


I feel you close, I feel you breathe
And now it's like you're here
You're haunting me
You're out of line
You're out of sight
You're the reason that we started this fight 

But I know I just gotta let it go
I should'a know
I gotta learn to say goodbye now
I throw my armour down
And leave the battleground
For the final time now
I know I'm running from a warzone

Oczy zaszkliły mi się i wpatrywałam się w chłopaka jakby przez mgłę, pochłonięta barwą jego głosu.

In our house, I hate that place
Everywhere I walk I see your face
Try to erase a memory with a flame
And hope I never see you again
Standing here in this burning room
You know the end could never come so soon



It's clear to me the lies you use

The ones that kill me ain't hurting you
So...

Skończył. Byłam bliska płaczu. Czułam jak ręce zaczynają mi się trząść i wiedziałam, że jeżeli się nie uspokoję to moja pokerowa mina zniknie.
- Alyss?
- I śpiewasz to tak spokojnie? Bez bólu?
- Moje emocje są różne. Gdy skupiam się na muzyce, te złe uczucia odkładam.
- Też bym tak chciała... - westchnęłam.
- To zaśpiewaj ze mną - rozjuszył się.
- O nie, nie, nie - wycofałam się. - Nie ma mowy.
- Nie daj się namawiać - zrobił słodkie oczka.
- Nie, Nathan - stanęłam twardo przy swoim.
- A grać umiesz? - pokręciłam głową. - To chodź - złapał mnie za rękę i pociągnął, tak że musiałam usiąść obok niego. Dotykałam udem o jego udo i ramieniem o jego ramie. - Daj ręce - rozkazał.
- Nie. Ty graj, a ja się przyjrzę. - Pokręciłam głową.
Chłopak znów zaczął grać pierwszą zwrotkę, a ja przy słowach "I'm gonna make sure you regret that night" położyłam delikatnie dłoń na jego dłoni.
Chłopak uśmiechnął się do mnie, lekko przyciskając klawisze.
- A ty w jaki sposób odsuwasz od siebie negatywne uczucia? - zapytał, po przerwaniu gry.
- Rysuję.
Moja ręka nadal leżała na jego ręce, więc zabrałam ją i położyłam na swoim udzie. 
- Rysujesz? Nie wiedziałem. Jesteś w tym dobra?
- Jak na moje amatorskie zdolności, to chyba tak - uśmiechnęłam się.
Zapadła cisza. Siedzieliśmy bardzo blisko, słyszałam przyśpieszone bicie jego serca. Albo to było moje serce. Nie zdziwiłabym się, gdyby tak. Chłopak chrząknął, a ja wbiłam wzrok w swoje ręce.
- Nathan - wzięłam głębszy oddech - wyjedź ze mną.


Witam was!
Nie mogłam doczekać się tej chwili, kiedy będę mogła kontynuować wątek, który pojawił nam się już na początku opowiadania.
Zaskoczone choć troszeczkę? :)
Zaczynamy tak jakby nowy rozdział w życiu Alyss. Postaram się odłożyć moje dramaty... Ale oczywiście nie na zawsze. Co to by było za opowiadanie bez pogrążania Al.
Jak pewnie zauważyłyście zmodyfikowałam trochę wygląd bloga. Zmieniłam czcionkę na mniejszą i dodałam zakładkę #Linki.
Mam nadzieję, że żadna blogerka nie gniewa się na mnie za wklejenie tam adresu jej bloga.
Zachęcam was serdecznie do komentowania i obserwowania bloga!

Do następnego! ;3


 

11 komentarzy:

  1. BOMBA!! Ten rozdział rozwala mi mózg! Xd
    Jednak moje przypuszczenia się sprawdziły! Allys zerwała z Rayan'em i wkońcu Nathan ma szansę :D. Mam jedno podstawowe pytanie: Gdzie ona chce wyjechać?!
    Weny bo trudny czas przed tobą i do następnego ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. *-*
    Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona :D
    Świetnie, Al zerwała z Rayem, poszła do Nathana :D
    Ta scena ze śpiewem, cudowna *-*
    Czekam teraz z ogromną niecierpliwością :)
    Do następnego :*
    i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://inmymemoriesyou.blogspot.com/
      http://showmeloveee.blogspot.com/

      Usuń
  3. Cudowny ! :) Cieszę się , że Al zerwała z Rayem i jest singielką . Niech Nath z nią wyjedzie ! *.* :) Cierpliwie czekam na nexta :) i zapraszam na mój blog zycie-studentow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! OMG!!!
    Ale się podjarałam :D
    Rozdział cudowny
    Taki uczuciowy i wgl. :P
    Piękny.. ;)
    Zerwała z tym palantem i poszła do BabyNatha :)
    Mam nadzieję , że teraz pójdzie już powoli z górki a nie cały czas pod górkę
    Weny Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny :)
    Szkoda mi Alyss.
    Fajnie, że dogaduje z Nathan'em. Jestem ciekawa jak Nathan zareaguje na propozycje Al.
    Już nie mogę się doczekać next'a
    Pozdrawiam :*
    S.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki piękny :)
    Wyjadą? Gdzie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaa......
    Kochana, wspaniały rozdział.... <333
    Czytałam z zapartym tchem, wyobrażałam sobie to wszystko po kolei. Jak widać na Nathanie Alyss zawsze może polegać <3

    OdpowiedzUsuń
  8. coś czuję, że All przejdzie teraz ogromną metamorfozę, a jeżeli Nathan zgodzi się na jej propozycję, w co cicho wierzę, to dziewczyna wyjdzie na prostą i zauważy wiele ciekawych i fajnych rzeczy na świecie

    nie mogę się już doczekać co będzie się dalej działo, ale z pewnością wiem, że nie będzie nudno, dobrze All dogadała Rayn'owi, jest męsko dziwką i kropka i bardzo dobrze, że go spoliczkowała, a fakt, że po wszystkim poszła do Nathana to już wszystko wyjaśnia, coś do niego czuje i tyle ;D

    za wstawienie linków wcale się nie gniewam, zmianę czcionki oczywiście też zauważyłam, osobiście mi wszystko jedno najważniejsze, żeby czcionka była czytelna i widoczna, a taka jest :)

    trzymaj się mocno, ściskam, całuję i życzę powodzenia :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. ooooo cudownościiiiii <3 !!!!!!!
    jak ja sie ciesze ze jest mi dane czytac Twojego blogaska Duszyczko ;* !

    czytajac znowu moglam przeniesc sie do innego swiata- tak wspaniale i realnie opisujesz to wszystko. !
    rozdzial jest swietny ! tyle sie dzieje i mimo wszystko Al jest dzielna. podziwiam ja <3
    pewny etap w swoim zyciu zakonczyla- mianowicie bycie z tym przychlastem, wiec jej serduszko jest wolne i gotowe ( no moze jeszcze tak niecalkiem gotowe) na nowe wyzwania.
    az nie moge sie doczekac jak teraz potocza sie jej losy i jaka wiez urodzi sie miedzy nia a Nathanem. wgl jego postac jest tu tak delikatnie przedstawiona, ze az powiedzialabym ( ekhm ! a raczej napisala ) ze jest nieco tajemniczy ;) ...

    absolutnie nie gniewam sie za wstawienie mojego linka, dziękuję !
    co do czcionki to zgadzam sie z kololowa powyzej ^^

    buziak ogromniasty i pisz, pisz, bo czekam z niecierpliwoscia na wiecej ! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku *.*
    Dobra, to powiem tak, zarwałam trochę nocki, żeby to przeczytać, ale czytałam z telefonu, i nie dodałam komentarza, teraz wchodzę do siebie i widzę tam twój link i takie "Jejkuuuu ! "
    Cały blog bardzo mi się podoba i jak czytałam początkowe rozdziały to powoli zaczynałam tracić nadzieję na więcej Nathana, ale teraz mam nadzieję już będzie go więcej.
    Szkoda mi Al, ale jest dzielna i da radę, a Nath jej pomoże, w co szczerze wierzę, bo przecież on jest taki kochany.
    Końcówka rozdziału podoba mi się najbardziej, jest taka... cudowna.
    Fortepian, Nath i Al. Tak niesamowicie.
    "- Nathan - wzięłam głębszy oddech - wyjedź ze mną." Ostatnie zdanie to już normalnie takie... WOW.
    Nie mogę się doczekać dalszej części, żeby dowiedzieć się, co Nath odpowie. Z jednej strony chciałabym, żeby wyjechali, bo Al mogłaby się odciąć od przeszłości, ale z drugiej strony rodzinka Sykes'ów jest ze sobą zżyta co zauważyłam po tym ich śniadanku i tak ich rozdzielać...
    Podziwiam cię, bo piszesz cudownie <3
    Weny życzę :*

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń