26.05.2014

#28 Teraz możesz znikać.


Spojrzałam w ciemne niebo za oknem, gwiazdy obficie porozrzucane na czarnym tle, jasny księżyc. Przymknęłam oczy i zaciągnęłam się nikotyną. Odkąd wysiadłam z taksówki, którą zamówił Nathan, siedziałam na parapecie w "mojej" sypialni. Wybiegłam prędko (na ile było to możliwe) z samochodu i zamknęłam się w pokoju, nie zaważając za protesty i krzyki chłopaka. Sięgnęłam po spodnie, które przewiesiłam przez oparcie krzesła i wyjęłam z kieszeni telefon. Znów kilka nieodebranych połączeń i nieodczytane sms'y. Wybrałam odpowiedni numer i z bijącym sercem przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Halo? - Emma odebrała po trzech sygnałach. Spała, jej głos był cichy i mamroczący. Co się dziwić. Dochodziła piąta rano.
- Cześć.
- Alyss? - mogłam usłyszeć jak gwałtownie się zerwała i zaczerpnęła powietrza. - Jezu, skarbie. Co się z tobą dzieje? Gdzie jesteś? Czemu się nie odzywasz?
- Wszystko w porządku, Em. - Uspokoiłam ją. - Nic mi nie jest. Lepiej powiedz jak u was.
- Wszyscy umierają ze strachu. Nie mamy z tobą żadnego kontaktu, ani nic. Czemu tak nagle zniknęłaś?
Przełknęłam głośno ślinę.
- Jak Josh? - starałam się zmienić temat.
- Odchodzi od zmysłów - westchnęła. - Podejrzewa najgorsze.
- Możesz go uspokoić i powiedzieć, że żyję.
- Dobrze... Ale powiesz mi gdzie jesteś? Albo kiedy zamierzasz wrócić?
- Nie martwcie się. Wrócę i to szybko.
- Rayan się o ciebie wypytywał... - powiedziała cicho.
- Co mu powiedziałaś?
- Że nie wiem gdzie jesteś. Al?
- Tak?
- To przez niego uciekłaś?
- Kończę, Em. Wyśpij się, a rano rozpowiedz wszystkim, że żyję i w ogóle.
Zakończyłam połączenie, nie czekając na jej reakcje. 
Otworzyłam jedną z licznych wiadomości, wypuszczając wolno dym z ust.

Od Rayan:
Wszyscy się martwimy. Jeżeli to przeze mnie uciekłaś to przepraszam. Zniknę z twojego życia, tylko błagam odezwij się.

Przygryzłam wargę i wystukałam na dotykowej klawiaturze.

Do Rayan:
Odzywam się. Teraz możesz znikać.

Zeskoczyłam z parapetu i wyrzuciłam peta przez okno. Wsunęłam szybko spodnie na nogi i założyłam koszulę. Wcisnęłam stopy w czarne trampki i wrzuciłam do ledwo rozpakowanej torby wszystkie rzeczy, które zdążyłam z niej wyjąć. Uchyliłam lekko drzwi i zbiegłam na dół po schodach. Przemknęłam obok kuchni i sięgnęłam do klamki.
- Wybierasz się gdzieś? 
Odwróciłam się gwałtownie. W korytarzu stał Jay, w samych dresach luźno opadających na biodra. Miał zmierzwione włosy i szklankę w ręku. 
- Tak.
- Czemu próbujesz się wymknąć tak nagle w nocy?
- Wracam do domu...
- Myślałem, że nie chcesz wracać. Że najpierw wolisz odciąć się, czy coś.
- Nie chciałam. Ale chyba lepiej będzie jak wrócę.
- A Nathan? Chcesz go zostawić i bez słowa odjechać? Wiesz ile on poświęcił wyjeżdżając tu z tobą? On zostawił rodzinę i bez słowa zniknął.
- Nikt mu nie kazał - warknęłam.
- Ale on sam to zrobił, bo ty go poprosiłaś. A on cie kocha. Mógłby i wyjechać z tobą na drugi koniec świata.
- Nie pieprz, dobrze? 
- Ale ja mówię jedynie prawdę! Kurde, chłopak jest w tobie zakochany, a ty to olewasz!
- Nie olewam! Może i ja też coś do niego czuję?! Ale co to zmieni? Nic. 
- Może mu to powiedz.
- On o tym wie. Pokazałam mu to idąc z nim do łóżka - warknęłam zdenerwowana.
Na chwileczkę go zatkało. Patrzył się na mnie szeroko otartymi oczami i nic nie mówił.
- Dzięki, że mnie przenocowałeś  i w ogóle - odwróciłam się i otworzyłam drzwi.
- Co mam mu powiedzieć? 
- Udawaj, że nic nie wiesz. 
- To będzie nie w porządku - westchnął roztargniony.
- W takim razie powiedz mu co tam chcesz - machnęłam ręką i wyszłam na chodnik, ułożony z jasnej kostki.
- Jak wrócisz do domu?
- Złapie jakiegoś busa... Albo pojadę autostopem.
- Nawet nie znasz okolicy...
- Poradzę sobie. - Opuściłam jego posiadłość.
Stanęłam na ulicy i rozejrzałam się za jakimkolwiek przystankiem. Niestety. Same wypasione domy i wille. Ruszyłam wzdłuż ulicy. Na dworze ledwo zaczęło świtać.
Łaziłam ulicami dosyć długo. Ostatecznie zatrzymałam się na pierwszym lepszym przystanku. Nie wiedziałam jak kursują busy. W zasięgu mojego wzroku nie było nawet głupiego rozkładu. Usiadłam na wilgotnej ławce i oparłam głowę o przezroczystą szybę. Torbę umieściłam pod moimi nogami, wyjmując z niej wcześniej słuchawki. Wsunęłam je do uszu i puściłam losową piosenkę z playlisty w telefonie. Odetchnęłam głęboko. 
Nic nie jest takie jak powinno. Brakuje mi gadania Emmy, opieki Josh'a i humoru Max'a i Toma. Chciałabym teraz siedzieć z nimi na jakiejś imprezie, pić, bawić się. 
Dopiero co przeżyłam rozstanie z chłopakiem. Chciałabym jak normalna nastolatka zakopać się w pościeli, wziąć pudełko lodów i wypłakiwać się przyjaciółce do telefonu. Nigdy nic takiego nie zrobiłam. Nawet nie myślałam o zerwaniu. Ból, który towarzyszył na początku schowałam głęboko. Nie pozwolę się złamać. Nikt oprócz Nathana nie widział jak się załamuję, jak płaczę. Zawsze udawało mi się to ukryć. No prawie zawsze.
Piosenka, która właśnie leciała skojarzyła mi się z Nathanem. Poczułam się jakby śpiewał ją prosto do mnie. Jakby siedział obok mnie i szeptał mi słowa melodii do ucha. Mimo, że kawałek był zespołu Coconut Records
Westchnęłam cicho i wyciągnęłam słuchawki z uszu. Podniosłam się z ławki i stanęłam na krawędzi chodnika. Wyciągnęłam rękę i pokazałam kciuk do góry, mając nadzieję, że któreś auto się zatrzyma. 
Ominęło mnie kilka samochodów, które prowadzili kierowcy patrzący się na mnie jak na idiotkę. Pojawił się także autobus, ale na moje nieszczęście nie zamierzał zatrzymać się na przystanku. 
- Nie za wcześnie na takie przechadzki? - usłyszałam czyjś głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam ciemnowłosego chłopaka. Wyglądał na około 16, może 17 lat. Nie było w nim nic nadzwyczajnego. 
- Mogłabym zapytać cię o to samo - chrząknęłam.
- No racja - wygiął usta w uśmiech i przybliżył się do mnie. - Sebastian. - Wyciągnął rękę, patrząc się na moją twarz.
Otaksowałam dłoń spojrzeniem i odwróciłam się znów w stronę szosy. Nie miałam najmniejszego zamiaru zawierać przypadkowych znajomości.
- Nie przedstawisz się? - zerknął na profil mojej twarzy. W końcu rozumiejąc, że nie mam zamiaru zdradzać swojej tożsamości, spróbował z innej strony. - Co tu robisz?
- Nie widać? - warknęłam. - Stoję i czekam aż jakiś cholerny samochód się zatrzyma, żebym mogła odjechać zostawiając jednego palanta; czytaj ciebie, jak najdalej w tyle.
- Auć - syknął. - Jesteś niemiła.
- Ja tam nie mam z tym problemu.
- Gdzie chcesz dotrzeć? - zapytał, nie zważając na moje kąśliwe komentarze.
- Do domu - wzruszyłam ramionami.
- Czyli gdzie?
- A co cię to interesuje?
- Nie wiem. Może zmierzamy w te same strony.
- Wątpię.
Zamilkł na chwilę, a ja dalej stałam z wyciągniętym kciukiem. Jechał w naszą stronę dosyć rozpędzony samochód, więc nawet nie było co marzyć, że zamierza mnie uratować. Kierowca spojrzał mi prosto w twarz i zahamował tak gwałtownie, że aż cofnęłam się do tyłu. Otworzyła się przednia szyba i mężczyzna machnął ręką abym podeszła.
- W którą stronę? - odezwał się gruby męski głos.
- Za miasto - oznajmiłam podając mu jeszcze dokładniejszy adres.
- Ładuj się na pakę - puścił mi oczko, wskazując tyły samochodu.
- Dzięki - uśmiechnęłam się i wgramoliłam na przyczepkę, wcześniej zabierając mój bagaż spod ławki. Odłożyłam torbę obok siebie i oparłam się o metalową ściankę. - A co ty robisz?! - warknęłam na Sebastiana, który również wsiadł na pakę auta i usadowił się wygodnie.
- Jadę. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu i rzucił plecak przed swoje nogi. 
Już miałam wstać i autentycznie wyrzucić chłopaka z przyczepki, ale samochód ruszył. Zacisnęłam zęby i zmierzyłam bruneta wzrokiem, który mógłby zabić. 
- Masz się do mnie nie odzywać - wytknęłam mu palcem i wsunęłam słuchawki w uszy.
- Pod jednym warunkiem - głupkowato się uśmiechnął.
- Jeszcze chcesz mi stawiać warunki? - uniosłam brew. Pokiwał głową, jak jakiś idiota i bardziej się wyszczerzył. - Jaki to warunek?
- Zdradzisz mi swoje imię.
- Śnij sobie dalej. - Włączyłam muzykę i pogłośniłam ją na maksimum.  
Oparłam się jeszcze wygodniej i patrzyłam na budynki, które mijaliśmy. Było dopiero kilka minut przed szóstą rano, więc na ulicach było malutko ludzi. Niektórzy dopiero co wstawali i wychodzili przed dom, aby zabrać gazetę, albo wypić kawę na świeżym powietrzu.
W pewnym momencie poczułam, że coś mnie kuje w rękę. Przekręciłam głowę i spostrzegłam, że to Sebastian, próbuje zwrócić swoją uwagę, dzióbiąc mnie w ramie.
- Spadaj - warknęłam, nadal słuchając muzyki. Coś powiedział, ale go nie usłyszałam. Starałam się nie zwracać na niego najmniejszej uwagi, ale chłopak się uparł i musiał mnie denerwować, cały czas szturchając.
- Odwal się, Sebastian! - wyciągnęłam jedną słuchawkę. - Nie widzisz, że nie mam najmniejszej ochoty nawet na ciebie patrzeć?!
- Chce tylko poznać twoje imię - mruknął, skruszony.
- Alyss! Mam na imię Alyss! Pasuje?! - wykrzyknęłam.
Pokiwał z uśmiechem głową i odsunął się na drugi koniec przyczepki. Wróciłam do słuchania muzyki, uświadamiając sobie własną głupotę. Przecież mogłam go okłamać i podać fałszywe imię.
Przymknęłam oczy, słuchając dziś już drugi raz piosenki, która kojarzyła mi się z Nathanem.
W pewnym momencie utwór, który leciał przerwał ktoś dzwoniący na moją komórkę. Odczepiłam słuchawki i odebrałam, nie sprawdzając kto to.
- Słucham?
- Alyss?! Gdzie ty jesteś?! 
- Nathan? - przełknęłam ślinę. - Ja...
- Jezu dziewczyno wszystko dobrze?
- Tak, wszystko jest okej.
- Gdzie ty kurde jesteś?
- Ja... - za jąkałam się. Zauważyłam, że Sebastian bacznie mi się przygląda. - Już jestem daleko. Przepraszam, że tak nagle uciekłam. Chyba domyślasz się jaka jest sytuacja. - Mówiłam, nie dopuszczając go do głosu. - Wiem, że uciekliśmy razem, ale to chyba był mój błąd. Rób co chcesz, zostań w Londynie, albo wracaj...
- Ale...
- Trzymaj się - wcisnęłam czerwoną słuchawkę i odetchnęłam głęboko. - Nawet nie pytaj - warknęłam od razu do Sebastiana, który już otwierał usta aby pewnie o coś zapytać. 
Zamknął się, więc jadąc dalej w ciszy minęliśmy znak jednej z miejscowości leżących na promieniu kilkunastu mil od Londynu. Jeszcze niecałe 100 kilometrów i wrócę do domu. 


Hej, hej. ;3

Przepraszam, że znów mnie nie było dłuższy okres czasu.
Ale żyję i dodaję w końcu bo boję się, że znów zniknę z blogosfery na czas nieokreślony, bo z końcem roku, coraz to więcej wyjazdów, ocen do poprawiania i projektów do zakończenia.

Mogę wam zdradzić, że planuję w wakacje stworzenie nowego opowiadania. Mam już dosyć konkretny pomysł na długą i chyba ciekawą historię... Ale to miała być niby tajemnica, więc; 


Rozdział jak dla mnie jest w porządku. Znów zmiana akcji, co bardzo lubię i jak piszę, i jak czytam.

Czekam na wasze opinie i zachęcam do komentowania i obserwowania bloga! ♥

PS. Upomnijcie się, jeżeli mam u was jakieś zaległości na waszych blogach! ;)



14 komentarzy:

  1. Hej :)
    Jajku jaki nagły zwrot wydarzeń. I kim jest ten cały Sebastian? Coś czuję, że może trochę namieszać.
    Ciszę się, że dodałaś rozdział, bo już się stęskniłam haha <3
    Rozdział jak zawsze CUDOWNY!
    Weny i do nn :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja sama się stęskniłam za pisaniem rozdziałów, no i oczywiście za najlepszym, a mianowicie; czytaniem komentarzy! ;*
      Dziękuję ;**

      Usuń
  2. Hejka ;)
    Jakie zwroty akcji.
    Sebastian musi być irytujący xD
    Biedny Nath :(

    Czekam na nn ;p

    Mwahh ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział :) jak zawsze! Szkoda, że zostawiła Nathana... Ale ten Sebastian mi się nie podoba :c mam nadzieję, że on tak przejściowo tylko. Mam nadzieję kolejna xd że Nath coś zrobi żeby być blisko Alyss :D czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny rozdział :*
    zapraszam też do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, no to Alyss znowu namieszała. Już nie mogę się doczekać następnej części :)
    Pozdrawiam
    S.

    OdpowiedzUsuń
  5. o jacie
    pierwszy raz słyszałam tę piosenkę, ale wpasowała się ona w treść, normalnie słuchając ją miałam w swojej wyobraźni wizję tego jak wyglądają opisywane przez ciebie sceny i co ? wyszło mi to całkiem autentycznie, miałam normalnie wizje jak z filmu, gratuluję :)
    co do rozdziału to baaaaardzo mi się podoba, chociaż ta decyzja Allys jest nieco egoistyczna, jej zachowanie do Jay'a nieco złośliwa, ale dla Sebastiana to była już extra cięta i oczywiście to najbardziej mi się spodobało hahaha czemu mnie to nie dziwi
    czekam z niecierpliwością na next'a, bo bardzo ciekawi mnie ten wątek powrotu do domu jak i sama osoba Sebastiana, czy jest ona przypadkowa ( w co wątpię ) czy faktycznie coś namiesza w opowiadaniu
    do następnego i trzymaj się, byle do zakończenia roku szkolnego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pisząc rozdział ciągle słuchałam tej piosenki i jakoś czułam, że ona pasuje do tego rozdziału ;)
      dziękuję ♥ trzeba jakoś przetrwać ten czas do wakacji ;)

      Usuń
  6. Nowy bohater ;)...to mi się podoba :D.
    Sebastian....hm..kolejny adorator Alyss? Czy może nowy glupkowaty przyjaciel? Tak strasznie chce to wiedzieć!
    Jay w samych dresach ;).
    Powiem ci, że rozdział superhiperzajebisty (Nwm czy pisać razem czy osobno) /moja głupota mnie rozwala/
    Z niecierpliwością czekam na next.
    WENY:* i bądź z siebie dumna ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. superhiperzajebisty? O.o ja sama nie wiem jak xd ale nie ważne i tak dziękuję ;*

      Usuń
  7. Rozdział fajny jak każdy :)
    Nie spodziewałam się ze Alyss tak postanowi. Niech wrescie będzie z Nathanem. Biedny tak się stara.
    Mm A ten Sebastian taki akuratny.
    Jestem ciekawa straaaasznie jak będzie dalej.
    Życzę dużo weny i czekam na next :))

    nathan-fanfiction.blogspot.com
    U mnie nowy rozdział :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny ale mam jedno ale:
    mianowicie, wytłumacz mi dlaczego Alyss zostawiła Nathana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że ten rozdział trochę mówi o tym dlaczego... Ale i tak spokojnie, wszystko będzie jeszcze wytłumaczone w swoim czasie ;)

      Usuń
  9. O kurwa....znowu zwiewa
    Biedny Nath :-(
    SE dziewczynę wybrał :P
    Weny Kochana
    Jak założysz kolejne opo to poprosze link :D

    OdpowiedzUsuń