14.06.2014

#29 Najwyraźniej zrezygnował z mojego towarzystwa.


Przez przypadek dodałam rozdział wcześniej, gdy był w trakcie powstawania.

Samochód się zatrzymał, więc zabierając torbę zeskoczyłam z paki i spojrzałam w stronę wysiadającego kierowcy. 
- Niecałe 5 kilometrów w tamtą stronę - wskazał odpowiedni kierunek - jest wasz cel. Nie mam już za bardzo czasu dowieść was do samego miasta, więc zostawiam was tutaj. 
- Wielkie dzięki - kiwnęłam mu. 
- Jeszcze jakbyś mogła powiedzieć koledze, żeby zbierał się szybciej, bo odjadę razem z nim.
- Przykro mi, on to nie moje zmartwienie.
Facet zjechał nas wzrokiem i upewniając się, że Sebastian zsiadł z przyczepki, władował się do auta i odjechał.
Od razu ruszyłam w odpowiednim kierunku. 
- Ej! Czekaj! - Krzyknął brunet i dobiegł do mnie, z plecakiem obijającym mu się o plecy.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Idziemy w tą samą stronę, czemu nie możemy robić tego razem?
- Bo twoja twarz, wywołuje u mnie wymioty? - zapytałam ironicznie.
- Ha ha. Bardzo śmieszne. 
Nic nie odpowiedziałam, idąc dalej.
- Jezu czemu ty jesteś taka cięta na wszystkich? 
- Jezu, a co cię to obchodzi?
- No w sumie to niewiele, ale wiesz, że mogłabyś być milsza?
- Teraz to ty jesteś zabawny. 
Przyśpieszyłam kroku, zerkając na zegarek. 8:34. Westchnęłam. Ciekawe do kogo mam pójść. Chyba najlepszą opcją będzie Emma. Lecz ona jest teraz zapewne w szkole, a szczerze to nie mam ochoty siedzieć kilka godzin z jej rodzicami.
Starałam się nie zwracać uwagi na to, że Sebastian cały czas coś nawijał, ale jego głos był tak irytujący, że już nie mogłam wytrzymać.
- Nie obchodzi mnie twoje życie! - wybuchłam stając w miejscu. - Mam głęboko w dupie to co będziesz robił, gdzie się zatrzymasz i jak dalej będzie toczyć się twoja "przygoda". Jeżeli tak bardzo pragniesz iść obok mnie to zamknij się łaskawie!
Patrzył się na mnie szeroko otwartymi oczami, również zatrzymując się. Przeczesał ręką włosy chyba lekko zawstydzony.
Przewróciłam oczami i odwracając się na piecie zaczęłam znów iść. Odwróciłam się dopiero po jakiś 2 minutach. Chłopak został w tyle. Najwyraźniej zrezygnował z mojego towarzystwa.
***
Już dawno straciłam Sebastiana ze wzroku. Ani razu się więcej nie odwróciłam  i dlatego nawet nie zauważyłam, jak skręcił w którąś ulicę. Szłam przez miasto prosto do mojego obranego celu, a deszcz który zaczął padać jakieś pół godziny temu zalewał mi oczy. Chciałam początkowo iść drogą obok mojej szkoły, ale w porę się ogarnęłam i stwierdziłam, że ktoś mnie zobaczy i zaraz rozpowie wszystkich, że "Alyss wróciła do miasta!". Jeżeli będę chciała aby wszyscy się dowiedzieli, to po prostu przyjdę do szkoły, albo odwiedzę znajomych w domu. Skręciłam w odpowiednią uliczkę i po niecałej minucie stałam przed furtką starego i lekko zniszczonego budynku. Przebiegłam szybko przez podwórko i stanęłam na ganku. Woda kapała ze mnie, byłam przemoczona i szczękałam zębami. Zacisnęłam zęby i nacisnęłam na klamkę. Drzwi były otwarte. Wzięłam głębszy oddech i powstrzymując napływające do oczu łzy, przeszłam w głąb korytarza, wcześniej cicho zamykając drzwi. Stanęłam w drzwiach kuchni i oparłam się o ścianę. Nie wiem czy to z zimna, czy z zdenerwowania, ale nogi trzęsły mi się niemiłosiernie. Przy stole siedziała dobrze znana mi blondynka. Miała mocno podkrążone oczy i w dłoni trzymała papierosa. Przed nią stał kubek i popielniczka, w której znajdowało się mnóstwo niedopałków. Patrzyła się tępo w okno.
- Mamo? - wychrypiałam.
Momentalnie się odwróciła. Na mój widok papieros wypadł jej z dłoni i zgasł stykając się z zimnymi kafelkami.
- Alyss?! - zerwała się na równie nogi. - Córeczko - ze łzami w oczach przytuliła mnie. 
Poczułam się prawie jak kiedyś. To był ten sam zmartwiony uścisk co niecałe 2 lata temu. Ściskała mnie tak zawsze w trudnych momentach. Brakowało mi tego małego gestu.
- Mamo - szepnęłam wtulona w nią. - Mamo ja nie wiem co mam robić. To wszystko jest za trudne.  
- Już dobrze - kołysała mnie lekko. - Jesteś cała zziębnięta. Chodź musisz się ogrzać.
Już chciała zaciągnąć mnie na schody, ale ją powstrzymałam.
- Nie. Sama mi powiedziałaś, że nie mam tu czego szukać. Nie powinnam w ogóle tu przychodzić.
- To czemu to zrobiłaś? 
- Poczułam, że muszę. Że może... Że może to jedyne miejsce... Och, sama nie wiem. - Ukryłam twarz w dłoniach.
- Chodź, musisz się ogrzać. Najlepiej jak weźmiesz kąpiel, nie pachniesz za ładnie - skrzywiła się jak to ona i zaciągnęła mnie na górę do łazienki. - Rozbierz się, a ja za chwilę wrócę - spojrzała mi w twarz. - Jezu dziecko, kiedy ty ostatnio porządnie spałaś?
W odpowiedzi jedynie wzruszyłam ramionami.
- No nic. Nie zasypiaj jedynie, a zaraz poczujesz się lepiej. - Wyszła z łazienki.
- A co ty wróżką jesteś? - szepnęłam pod nosem, zdejmując przemoczone ubrania. 
Wróciła nim pozbyłam się całkowicie bielizny i odkręciła ciepłą wodę. Bez słowa wskazała abym usiadła w wannie i tak zrobiłam. Sięgnęła po prysznic i oblała moje plecy ciepłą wodą. Zaczęła myć mnie jak kiedyś, gdy byłam dzieckiem. Dokładnie wtarła szampon w moje włosy i już po chwili powolnymi ruchami oblewała je strumieniem ciepła, aby spłukać pianę. Siedząc tak spostrzegłam, że płaczę. Płakałam jak niemowlę. Nie mogłam tego powstrzymać. Skuliłam do siebie nogi i szlochałam. Margaret nadal pielęgnowała moje włosy. Wiedziała, że tego potrzebuje. 
Pomogła mi wyjść z wanny, kiedy ja nadal zalewałam się łzami i wytarła mnie ręcznikiem. Przyniosła mi z torby dolną część bielizny i jedną z koszulek. Pamiętała jak lubię chodzić ubrana po domu.
- Gdzie jest Harry? - zapytałam, w trakcie gdy moje włosy były rozczesywane, a następnie zaplatane w dwa warkocze.
- Już go nie ma - usłyszałam jak głośno przełyka ślinę. 
- Jak to? A twoja ciąża? Wasze dziecko?
- Nigdy nawet nie dałaś mi wytłumaczyć. Nie byłam w ciąży z Harrym. 
- To po co ta cała akcja z remontem mojego pokoju?
- Harry ma małe dziecko... Chcieliśmy mieszkać razem i dlatego musieliśmy zrobić miejsce też dla małego Joe'go.
- Czemu nie jesteś już z panem idealnym?
- Nie byłam jedyną kobietą, którą tak okłamywał. Kocham Cię i te sprawy. Wszystko to były bujdy. - Powinnam była powiedzieć, że mi przykro, ale tak nie było. - Chodź powinnaś się położyć i odpocząć.
Opuściłyśmy łazienkę i weszłyśmy do mojego dawnego pokoju. Meble stały tam gdzie zawsze. Pokój jednak nie był ten sam. Nie miał żadnego wyrazu. Białe ściany, żadnych obrazów, rysunków, ani ciuchów walających się po rzeczach. Żadnych śladów, że urzędowała tu Alyss.
- Nie wiedziałam czy wrócisz, dlatego jedynie meble stoją na swoich miejscach. Wiem, że lubisz sama wszystko porządkować i układać, dlatego jak już dojdziesz do siebie to przywrócisz dawny wygląd. 
- Nie - pokręciłam głową. - Niech tak zostanie. Nie żadnych ozdób, ani niczego takiego.
Wsunęłam się po kołdrę. Margaret zasłoniła żaluzje w oknach i całując mnie w czoło wyszła z pokoju. Wróciła jeszcze na chwilę przynosząc mi torbę i następnie zamknęła za sobą drzwi.
Starałam się zasnąć dosyć długo. Zaciskałam mocno powieki i myślałam o różnych bzdurach. W końcu nie wytrzymałam i opuściłam łóżko. Otworzyłam jedno okno, jak kiedyś, a zimny wiatr owiał moje ciało.
Na zewnątrz nadal siąpił deszcz. Wyjęłam z kieszonki mojego bagażu paczkę papierosów i zapaliłam jednego. Usiadłam na parapecie i zaciągnęłam się mocno, niemal krztusząc dymem.

***

Cały czas siedząc w jednym miejscu, patrząc się tępo przed siebie i paląc papierosa za papierosem, słyszałam jak Josh wrócił do domu ze szkoły. Jak rozmawiał z matką, a potem jak krzyknął ze szczęścia, na wieść, że wróciłam. Następnie jak matka go powstrzymywała przed przyjściem do mnie i budzeniem mnie. Obydwoje byli tacy szczęśliwi. 
Straciłam całkowitą rachubę czasu i z parapetu usunęłam się dopiero, gdy na dworze zaczęło robić się ciemno. Przesiedziałam na chłodzie prawie 11 godzin. Rozejrzałam się dokładnie po pomieszczeniu. Białe ściany doprowadzały mnie do szału, ale nie chciałam tego zmieniać. Wolałam się męczyć parząc na otaczający mnie spokój. 
Położyłam się do łóżka i następne godziny spędziłam leżąc. Nie czułam zmęczenia. Pracowałam jak robot. Dopiero około drugiej w nocy, zaczął mnie pochłaniać sen. Byłam bliska zatonięcia w ciemności, gdy z torby dobiegła stłumiona piosenka, ustawiona na mój dzwonek. Odrzuciłam torbę i wydobyłam telefon spod wygniecionych ubrań. Mogłam wcześniej nie wkładać urządzenia do torby, ale szkoda mi było go zamoczyć. Na ekranie wyświetliło się uśmiechnięte zdjęcie pewnego bruneta i podpis dzwoniącego Nathan. Musiał zrobić to zdjęcie gdy byliśmy w Londynie i dołączyć je do swojego numeru. Nim zdecydowałam czy odbierać, czy nie, telefon zdążył ucichnąć. Wróciłam razem z nim do łóżka i to był dobry pomysł, bo po chwili znów zaczął dzwonić. Przygryzłam wargę i przejechałam palcem po zielonej słuchawce w ten sposób odbierając. 
- Alyss, zanim się rozłączysz proszę wysłuchaj mnie. - Powiedział na jednym wydechu. - Nie śpię, nie jem. Chyba niedługo oszaleję. Nie wróciłem jeszcze do domu, ale z samego rana wyjeżdżam od Jay'a. Ja naprawdę nie wiem co mam robić, aby było dobrze. Próbuje wszystkiego, ale cholera ty mi wcale nie pomagasz.
- Nath...
- Nie - przerwał mi. -  Dziewczyno nie wyobrażasz sobie jak bardzo mi na tobie zależy. Miałem jechać za tobą, ale postanowiłem dać ci spokój. Tylko to jest kurde trudne. Siedząc w Londynie zamknąłem się w pokoju i... Napisałem coś. To piosenka... I czekałem z pokazaniem ci jej, aż będzie noc. Chciałem autentycznie wpasować się w jej treść. Błagam nie rozłączaj się i jej wysłuchaj. 
Usiadłam gdy chłopak zaczął śpiewać mi do telefonu. 


It’s 3 AM, I’m calling in to tell you that without you here
I’m losing sleep
I’m losing sleep
Nervous, I’m around these lonely eyes, that’s leaving me filled with fear
I’m losing sleep
I’m losing sleep

Łzy po raz chyba już setny napłynęły mi do oczu. Nagle naszło mnie dziwne wrażenie, że słyszę tą piosenkę podwójnie. Nie dość, że przez telefon, to jeszcze na żywo. Ta druga wersja dobiegała z dworu. Zerwałam się z łóżka i razem z urządzeniem stanęłam przed oknem. Nathan stał pod oknem i śpiewał do telefonu. Uśmiech wypłynął na jego twarz na mój widok. A mówił, że jest w Londynie.

And I know what it's like
To be a child scared of the night

Please don’t stop loving me, loving me
Ooh ooh ooh ooh ooh ooh ooh ooh
Wanting me, wanting me like you do
Please don’t stop caring now, caring now
Ooh ooh ooh ooh ooh ooh ooh ooh
Caring now, caring now like you do

Stałam jak sparaliżowana słuchając jego głosu, który był przepełniony bólem.

Running from the dark but I just can’t hide
Dreading sundown, yeah I’m dreading the night
Need you back here ‘cause it feels so wrong yeah

It’s 3 AM, I’m calling in to tell you that without you here
I’m losing sleep
I’m losing sleep.*





Więc dodałam drugi raz w całości.

Cześć :)
Tak, wiem... Dawno mnie tu nie było. Ale nadal żyję. Oceny już wystawione, średnią też mam całkiem niezłą, więc w końcu mogę wrócić do pisania. Ależ się stęskniłam!
Mówiąc szczerze to rozdziałem zachwycona nie jestem. To wszystko w mojej głowie wyglądało jakoś lepiej. Ale nic.
Ciekawa jestem bardzo co wy o tym wszystkim sądzicie... ;)



20 komentarzy:

  1. Hej!
    W końcu jesteś :) Już tęskniłam <3 Widzę, że zmieniłaś też wygląd *.*
    Biedna Alyss, jest cała w rozsypce... :( Mam nadzieję, że Nathan przyjedzie i jej pomoże. Jak to ma w zwyczaju zresztą :)
    To dobrze, że mama tak ją potraktowała. Może się do siebie zbliżą... :)
    Weny <3
    Zapraszam do mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle się porobiło... Ale jestem bardzo zaskoczona zachowanie Margaret, pozytywnie oczywiście ;) Biedna Alyss... ma bardzo ciężki okres w życiu, potrzebuje ogromnego wsparcia, pomocy, ale ona chyba nie chce, a powinna. Teraz jest jej potrzebny Nath... tak myślę... Czekam z niecierpliwościom na kolejny! Życzę weny i do nn :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To muszę dopisać się do swojego komentarza! Cudo! Jak oni razem nie będą to popadnę w kryzys wieku młodzieńczego! xd

      Usuń
  3. WOW....
    Zaskoczyłaś mnie zarówno swoją obecnością, jak i rozdziałem.
    Nie sądziłam, że Margaret może się zmienić. Tak samo, jak zaskoczyła mnie sama obecność Alyss w rodzinnym domu. Czyżby wojenny topór zakopany? A może to tylko tymczasowe?
    No nic, czekam na wyjaśnienia w kolejnych rozdziałach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwwww....
      podoba mi się bardzo ta dalsza część:)
      Dziękuję, że napisałaś mi, iż jest dalsza część :)

      Usuń
    2. Jaka dalszą część? O co chodzi?

      Usuń
    3. Dodałam na początku pół rozdziału, gdy jeszcze go pisałam, no i dziewczyny skomentowały, a ja dopiero po 4 godzinach dodałam całość, bo nawet się nie zorientowałam.

      Usuń
  4. Piękny. cały czas płaczę. Boże,wspaniały rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski. Ja także płaczę. Jesteś naprawdę okropna. Rozmazałam cały tusz na twarzy. Grrr.
    Rozdział boski. Tylko nie rozumiem zachowania Alyss.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam. Nie płaczcie! ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaa! Ale niespodzianka !
    Walczy o nią ! I dobrze :D
    Daj mu szansę Ali bo jak nie to przyjdę i ci coś zrobię :P
    Rozdział cudny i możesz być dumna z siebie za to że napisałas takie cudo :3
    Weny Kochana i do nn *_*

    OdpowiedzUsuń
  8. Już nie marudź, że ci się nie podoba, bo jest genialny ! <3
    Nath jaki ty uroczy *.*
    Nie wiem co napisać ;(

    Weny ♥

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski! :D
    Wzruszyłam się jak Alyss wróciła do domu. Nie spodziewałam sie tego po Margaret. Nie przypuszczałam, że się zmieni!
    Nathan taki słodki. Walczy o nią. To takie wzruszające. :')
    Uwielbiam ten rozdział!
    Czekam na next i życzę weny.
    Buźki :*

    Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
    http://nathan-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. boskie <3 po prostu się zakochałam ♥♥♥♥
    weź nie marudź :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wreszcie komentuje..... i pragnę dowiedzieć się do jasnej cholerci co tu robi ten Sebastian?!
    Oczywiście rozdział świetny.
    Al wróciła do domu :) a Nathan romantyk.
    Na samym początku rozwalił mnie wpis:
    ,,Przez przypadek dodałam rozdział wcześniej, gdy był w trakcie powstawania." :D
    .....Kiedy następny rozdział? :*

    OdpowiedzUsuń
  12. kurcze jaki zawrót akcji
    Margaret ?! nie ogarniam trochę tej kobiety
    Josh :D ucieszył się jak małe dziecko z powrotu siostry
    Sebastian ? kurde, a jego co ? Trynkiewicz porwał po drodze ? o.O
    Nathan <3 jakie to było urocze
    Alyss : co ty z tym fantem zrobisz, hmmm ?
    no nic, pozostaje mi jedynie czekanie na ciąg dalszy, do następnego Mycho ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam, że tutaj tak piszę, ale chcę oznajmić, iż Twój szablon został wykonany i znajduje się w mojej najnowszej notce :).
    zaczarowane-szablony
    Pozdrawiam,
    Weasleyowa

    OdpowiedzUsuń
  14. Oh GOD !! Dopiero teraz wróciłam do blogosfery, a tu takie cuda *,*
    Piękny rozdzialik, ale zabrakło mi w nim brata Alyss... No nic, mam nadzieję że spotkam go w następnym rozdziale xd
    Twoja wierna i rzadko zaglądająca, ale za to kochająca całym sercem fanka,
    Stella.

    P.S.: Jeśli czytasz mojego bloga, to chciałam się pochwalić że od niedzieli go uruchamiam ;)

    Buziakii ;**

    OdpowiedzUsuń