22.07.2014

#31 Damy sobie radę, Alyss.

- Alyss, słyszysz mnie? - do moich uszu dobiegł stłumiony głos Emmy.
- Co się dzieje? - najwyraźniej Rayan zaczął panikować. - Al?
Pokręciłam jedynie głową, niezdolna wydać nawet najcichszy dźwięk. 
- Przytrzymaj ją, Rayan - zadecydowała Emma.
Leżałam na brudnym i popękanym chodniku, próbując oddychać, ale nie szło mi to najlepiej. Ray wziął moją głowę i położył sobie na kolanach. 
- Nie mogę oddychać - ledwo wychrypiałam, łapiąc się za gardło.
- Weź głęboki wdech - chłopak spojrzał na moją twarz. Łapczywie łapałam powietrze, ale każdy wdech był co najwyżej płytki. - Postaraj się.
Ponownie pokręciłam głową, czując jak kropelki potu spływają po moim karku, a dłonie są coraz bardziej wilgotne.
- Karetka zaraz tu będzie - oznajmiła lekko spanikowana Emma.
- Pomóżcie mi usiąść - wyszeptałam i natychmiast zostałam podniesiona do pozycji siedzącej.
- Alyss? - Ray, ręką podpierał moje plecy. - Możesz mi wytłumaczyć dlaczego wyjechałaś bez słowa?
- Teraz ci się zebrało na takie pytania?! - warknęła Em, klękając przy mnie. - Lepszego momentu znaleźć sobie nie mogłeś.
- Muszę się tego dowiedzieć. Alyss?
- Większym palantem chyba nie można już być! - wybuchła dziewczyna.
- Al, kochasz mnie nadal? - blondyn spojrzał mi w oczy.
- Nie, jednak można! Zaraz dosłownie cię strzele w tę parszywą twarz.
Podczas ich kłótni oczy zaczęły mi łzawić, a moje płuca ścisnęły się niemiłosiernie. Automatycznie złapałam Emme za rękę i ścisnęłam ją z całej siły.
- Alyss? - dziewczyna mnie objęła. - Wytrzymaj jeszcze chwilkę i spróbuj jakoś oddychać.
Łatwo ci mówić, pomyślałam gdy wzrok zaczął mi się rozmazywać.
***
- Od jak dawna Alysson ma problemy z oddychaniem?
Obudził mnie gruby męski głos.
- Nie miałam pojęcia, że w ogóle takie ma - odpowiedział mu, głos mojej matki.
- Nie zauważała pani u córki żadnych problemów z zaczerpnięciem powietrza? - jak sie domyśliłam lekarz był dosyć zdziwiony. - A zawroty głowy? Czy córka często mdlała?
- Ja... - Margaret się za jąkała. - Ja, naprawdę nie wiem. 
- A czy Alysson miała poważne problemy ze szkołą, znajomymi, rodziną? 
- Alyss uczy się przeciętnie, ale jej to odpowiada - westchnęła moja rodzicielka. - Z tego co wiem ze znajomymi układa jej się dobrze.
- A jaka jest sytuacja rodzinna?
Margaret chrząknęła.
- Ja i ojciec Al rozwiedliśmy się, jej tata nie utrzymuje kontaktu z dziećmi. 
- Ma pani również drugie dziecko?
- Tak syna, z tego co da się zauważyć jest Alyss bardzo bliski. Ja i córka nie mamy za wiele wspólnego języka. 
- W porządku. Wrócę tutaj jak pacjentka się wybudzi i zadam tym razem jej kilka pytań.
I następnie słyszałam ciche kroki butów ortopedycznych, które nosili pracownicy szpitala.
- Muszę się napić kawy - matka powiedziała sama do siebie i wyszła zaraz za doktorem.
Otworzyłam oczy zerkając lekko w górę i leżąc jak deska na niewygodnym łóżku. 
Byłam podłączona jedynie do kroplówki. Spodziewałam się kilkunastu urządzeń, pomagających mi oddychać. W pomieszczeniu znajdowało się jedynie łóżko, na którym leżałam, dwa krzesła i dwa nieznane mi wyłączone urządzenia. 
- Już do nas wróciłaś kwiatuszku? - od drzwi dobiegł świergotliwy głos pielęgniarki. - Nie uciekaj nam nigdzie już idę po doktora - zaśmiała się ze swojego przezabawnego żartu i wyszła. 
Po chwileczce przyszedł doktor i odezwał się tym samym głosem, co słyszałam wcześniej. 
- Jak się czujesz, Alysson?
- Jak zawsze - o dziwo powiedziałam to bez trudu.
- W takim razie, od razu zadam ci kilka pytań. 
Kiwnęłam głową.
- Jak często zdarzają ci się omdlenia?
- W ostatnim tygodniu chyba dwa razy miałam taki epizod z mdleniem, ale nie było to poważne.
- Problemy z oddychaniem? 
- Zaczęły się niedawno i zdarzają się dosyć często.
- Wiesz co może być tego przyczyną?
- Nie mam pojęcia.
- Rodzina?
- Jakby miała to być jej wina, to miałabym te wszystkie dziwne objawy już od długiego czasu.
- Przyjaciele?
- Najlepsi.
- Szkoła, nauczyciele?
- Od zawsze ich ignorowałam.
- Chłopak? Sympatia?
Przełknęłam ślinę i przymknęłam oczy.
- Z nikim się nie spotykam.
- Czy ostatnio byłaś w związku?
- Tak.
Facet wszystko dokładnie notował. Miałam wrażenie, że jestem u psychologa, a nie w szpitalu przepytywana przez lekarza.
- Alyss! - matka pisnęła widząc mnie rozmawiającą z lekarzem i podbiegła do łóżka. 
Popatrzyłam się na nią przez chwilę i zwróciłam się do mężczyzny.
- Co mi jest?
- Gdy spałaś regenerując siły, wraz z psychologiem oceniliśmy twoje dolegliwości na nerwicę lękową. Jest to choroba psychiki, więc nie ma potrzeby leczyć jej w szpitalu. Nie wiem co Pani chce dalej począć z chorobą, ale zalecam psychologa. Poproszę specjalistę od psychologi, aby z Panią porozmawiał.
- Kiedy stąd wyjdę? - odezwałam się.
- Jeszcze dziś wieczorem. - Lekarz mrugnął do mnie i opuścił pomieszczenie. 
- Pójdę z lekarzem, odpocznij jeszcze chwilę córeczko - matka pogłaskała mnie po włosach i podążyła za mężczyzną.
Nerwica lękowa... 
***
- Nie spiesz się, Alyss. Nie musimy tam dziś jechać - weszłyśmy do domu, a matka zamknęła za nami drzwi.
- Nie - pokręciłam głową. - Zawieź mnie tam dzisiaj. Zaraz będę gotowa.
- Pójdę porozmawiam z Joshem - kobieta westchnęła.
Poszłam do siebie do pokoju i wysypałam wszystko z torby, którą zabierałam ze sobą do Londynu.
Londyn... Nathan... potrząsnęłam głową, aby się lekko otrzeźwić.
Spakowałam do torby piżamy, kilka koszulek, spodnie, buty, bieliznę, kosmetyczkę. Zabrałam szkicowniki, ołówek. Telefon zostawiłam na szafce nocnej, wyłączając go wcześniej. 
Zostawiłam koszulę w kratę na łóżku i zmieniłam T-shirt na zwykłą czarną bokserkę. Otworzyłam szafę i długo w niej grzebałam zanim znalazłam duży beżowy sweter, który nosiłam dawno temu. Założyłam go i opatuliłam się. Zabrałam torbę i zeszłam na dół. 
- Jedźmy już - zwróciłam się do matki, która siedziała z Joshem na kanapie w salonie.
- Al - brat wstał z kanapy i w dwóch krokach pokonał przestrzeń między nami. - Tak mi przykro siostrzyczko. - Objął mnie swoimi ramionami i zamknął w szczelnym uścisku. 
- Kocham Cię, brat - szepnęłam, uśmiechając się. 
Chłopak pocałował mnie w czoło i puścił. Matka wyszła na zewnątrz z moją torbą, ale ja zatrzymałam się jeszcze w drzwiach.
- Josh...
- Tak? - wpatrywał się we mnie. 
- Pozdrów Sid'a - puściłam mu oczko i zamknęłam drzwi.
Wsiadłam do auta i oparłam głowę na szybie. 
- Jesteś pewna? - Margaret przyjrzała mi się uważnie.
- Tak.
- Brak znajomych, wolności, telefonu, papierosów... 
- Już sobie to uświadomiłam. 
Kobieta odpaliła samochód i ruszyła. Co jakiś czas pytała się mnie ciągle o to samo; "Jesteś tego pewna?", "Chcesz to zrobić?", " Poradzisz sobie?", "Chcesz żebym zawróciła?".
Moje odpowiedzi były za każdym razem takie same. Po niecałych dwóch godzinach byłyśmy na miejscu i już nie było odwrotu. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na ponury, duży budynek. Minęłyśmy dużą bramę. Pod drewnianymi drzwiami stała pani w białym stroju dosyć podobnym do tych co noszą pielęgniarki. Patrzyła się na nas, więc zatrzymałam matkę. 
- Przyjadę za trzy dni - Margaret była bliska płaczu.
- Okej - wzruszyłam ramionami. - To cześć - uśmiechnęłam się, aby daś jej znać, że wszystko jest dobrze.
- Damy sobie radę, Alyss.
- Wiem, mamo - kiwnęłam głową. 
Patrzyłyśmy się jeszcze chwilę na siebie, aż w pewnym momencie wpadłyśmy sobie w ramiona. To był jeden z najszczerszych naszych uścisków. W głębi serca nam obydwu było bardzo ciężko.  



Hej,  Hej,   Hej

To mój pierwszy post w wakacje... przepraszam, że tak długo mnie nie było. Nie będę się dokładnie tłumaczyć i podawać powodów. Najzwyczajniej, szczerze was 
przepraszam.
W ogóle to macie świadomość, że to opowiadanie dobiega końca? Już tak malutko zostało...
W głowie siedzi mi nowa historia, nowy blog, nowi bohaterowie. Mam ogromną nadzieję, że nowe opowiadanie spodoba wam się tak samo jak Simple Song. :)

Rozdział miałam wstawić kilka godzin wcześniej, ale że była 3 w nocy to już nie miałam siły na poprawki i poszłam spać. 
Mam nadzieję, ze wasze wakacje jak na razie są udane. Jeju minął już prawie miesiąc tego wspaniałego wolnego czasu. :c Uciekam korzystać ze słońca, to znaczy, że idę położyć się z książką na materacu w basenie i lenić się cały dzień. xd

To ja zmykam!




12 komentarzy:

  1. widzę, że nie tylko ja spędzam wakacje z książką na słoneczku :P

    rozdział bardzo fajny, chociaż nieco tajemniczy, kurczę nerwica lękowa, nie brzmi jakoś super groźnie, ale i tak czuję lekki niepokój

    hahah nie powinnam się (chyba) śmiać z tej pierwszej sceny, ale monolog Rayna i zacięta Emma to bardzo komiczny moment w tej jakże dramatycznej scenie xD

    czyli mam rozumieć, że Alyss wyjechała na trzy dni na jakieś "wczasy" ? oby lekarze wyciągnęli ją z tego i do nn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. śmiech to zdrowie,
      miałam nadzieję, że ta pierwsza scena będzie choć trochę zabawna ;)

      Usuń
  2. Jeju... Alyss i nerwica lękowa.... no nieźle
    W sumie to się jej trochę nie dziwię, ostatnio sporo przeszła...
    Widzę, że Emma tak samo jak ja nie przepada za Rayan'em... :)
    Ciekawi mnie jedynie wyjazd Alyss... Mam nadzieję, że szybko dodasz następny.
    Weny Kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, tak mi szkoda Alyss. Nerwica lękowa? Ciekawe co to za wyjazd.
    Weny i do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aleś mnie wystraszyła!!!!
    Wisisz mi teraz nową bluzkę i lody, bo niestety, ale mój ostatni spadł właśnie na nią. Tak się zaczytałam, że z tego wszystkiego zapomniałam o rożku i nagle BUM... co mi się zimno zrobiło w dekoldzie :(

    Mam nadzieję, że Alyss coś przypadkiem nie odbije i nie wróci do Rayana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam :c
      Wyślij mi adres, a prześle ci koszulkę i lody :c

      Usuń
  5. Biedna Alyss :(
    Wakacje spędzam podobnie do Ciebie ♥ Książka, kocyk, albo materacyk i luksus ;)

    Nerwica lękowa... Aż o tym poczytam bo mnie ciekawi o co dokładniej chodzi itd ;)

    Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. jak dla mnie to jeden z najlepszych sposobów na leniuchowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepsze wakacje są z książką! :D niestety szybko leci czas.. ;/

    Rozdzial bardzo fajny. Na poczatku smieszyla mnie ta scena z Emma i Rayan'em. Ta ich wymiana zdań.
    Jak zobaczyłam 'nerwica lękowa' to się przeraziłam. Biedna Alyss.
    Bardzo mnie ciekawi co bedzie dzalej.
    Czekam na next i życze duuuzo weny :)

    U mnie nowy rozdział! Zapraszam :)
    nathan-fanfiction.blogspot.com


    OdpowiedzUsuń
  8. Jejj biedna Al ;( moze jak tam wyjedzie to wszystko bd dobrze ;)
    Strasznie podoba mi sie to opowiadanie wiec mam smuteczek ze dobiega konca, ale mam nadzieje, ze wystartujesz z tak samo rewelacyjnym ff jak ten ;)

    U mnie sloneczka brak wiec ksiazeczka owszem , ale w lozeczku ^^
    Buziaki i czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć !
    Chciałam Cię poinformować, że twój blog został przeze mnie nominowany do LIEBSTER BLOG AWARD. Po resztę informacji zapraszam do siebie.
    http://made-foreachother.blogspot.com/2014/08/liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam i do napisania ;P

    OdpowiedzUsuń